Mandat za postój na klepisku. "Pod kołem była kępka trawy"

Policja karze, kierowcy protestują
Policja karze, kierowcy protestują
Źródło: TVN24 Łódź

Dzieli ich kilkadziesiąt centymetrów. Kierowca jednego samochodu dostanie mandat, a drugi nie. Dlaczego? Bo ten pierwszy zatrzymał samochód na kępce trawy. Łódzka policja karze, a ukarani kierowcy pukają się w czoło i mówią o absurdzie.

- Przecież to jakiś żółtawy odrost na klepisku. Naprawdę policja nie ma nic lepszego do roboty? - pyta zdenerwowany pan Jacek, który dostał właśnie mandat.

O 50 złotych zmniejszy się też budżet pani Zdzisławy.

- Nie zmieściłam się. Stanęłam tak, że najechałam na trawę. Niedługo będę z linijką przyjeżdżała i sprawdzała, czy gniotę trawę, czy też nie - opowiada.

Nasi rozmówcy pracują w biurowcach na krzyżówce ul. Milionowej i Rydza Śmigłego w Łodzi. Swoje samochody zatrzymali na placu niedaleko ogródków działkowych. Należy on do gminy.

- Codziennie zatrzymuje się tu setka samochodów. Wszyscy myśleliśmy, że można tu parkować - komentuje pani Magda.

Można. Ale, jak podkreślają funkcjonariusze, tylko tam, gdzie jest błoto.

- Kodeks wykroczeń zabrania niszczenia zieleni, za które grozi kara grzywny - opowiada asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej policji.

Poniedziałkowa wizyta policji wykazała, że w nieprawidłowy sposób parkowało około 30 aut.

"Jadą i niszczą"

O nieprawidłowościach na łódzkim placu zaalarmowali policjantów działkowcy, którzy mają dość parkujących w pobliżu samochodów.

- Kiedyś na tym placu rosła sobie trawka. Potem ktoś usunął słupki zabezpieczające teren i zrobił sobie tutaj dziki parking - komentuje jeden z działkowców.

Faktycznie, teren był kiedyś ogrodzony. Ale zamiast "ładnej trawki" stały budynki dawnej wulkanizacji. Potem plac został oczyszczony.

- Myśleliśmy, że po prostu ktoś w mieście zauważył, że tutaj nie ma innego miejsca do parkowania. Przecież jakoś musimy dojechać do pracy - opowiada pani Michalina, która szczęśliwie mandatu nie dostała - zadecydowało kilkanaście centymetrów.

Autor: bż//ec/jb / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: