Łódzka prokuratura wyjaśnia okoliczności zranienia w rękę 33-letniego Egipcjanina mieszkającego w Łodzi. Twierdzi on, że został zaatakowany, a napastnik obrażał go ze względu na kolor skóry i akcent. Uczestnicy zajścia są znani, ale nikt nie usłyszał zarzutów.
Sayed Abdalla mieszka w Polsce od dziesięciu lat, bez problemu komunikuje się w języku polskim. W zeszły wtorek, 15 października, wjechał na podwórko przy ul. Piotrkowskiej. Jest tam płatny parking, ale o tym rozmówca TVN24 - jak podkreśla - nie miał pojęcia.
- Był szlaban, ale otwarty. Wjechałem, zdałem sobie sprawę, że nie tu chciałem przyjechać, więc nawróciłem - opowiada obywatel Egiptu.
Wyjechać jednak już nie mógł. Bo - jak opowiada - drogę zagrodził mu ochroniarz, który opuścił szlaban.
- Tłumaczyłem mu, że źle wyjechałem. A on na to, że mam zapłacić za wjechanie na płatny parking - mówi Sayed Abdalla.
Eskalacja
Obcokrajowiec mówi, że ochroniarz źle zareagował, kiedy zobaczył, że ma do czynienia z osobą o innej karnacji i mówiącej z wyraźnym akcentem.
- Zaczął używać brzydkich słów, obrażać mnie. Nie spodobało mu się to, że nie zamierzam zapłacić za parking - relacjonuje Abdalla.
Ochroniarz miał - według jego narracji - pójść do swojej budki.
- Wrócił z nożem. Otworzył drzwi mojego samochodu i zadał cios - opowiada.
Ostrze raniło jego dłoń.
- Niedługo pojawił się drugi ochroniarz. Namawiał mnie, żebym nie dzwonił na policję. Mówił, że załatwimy to polubownie, że dostanę pieniądze. Ale ja nie chciałem pieniędzy. Przecież tamten człowiek zadał mi cios nożem - podkreśla.
Śledztwo w toku
Niedługo na miejscu byli już policjanci.
- Byli mili, ale oni nie potraktowali tej sprawy poważnie. Nawet nie zatrzymali tamtego człowieka - mówi obcokrajowiec.
Kom. Marcin Fiedukowicz potwierdza policyjną interwencję. Zwraca uwagę na fakt, że po przyjeździe policji Egipcianin i ochroniarz wzajemnie przerzucali się winą.
- Twierdzili, że to ten drugi miał nóż. Na miejscu zdarzenia nie zabezpieczyliśmy jednak narzędzia, którym mógł być zadany cios - mówi kom. Fiedukowicz.
Policjant dodaje, że początkowo Egipcjanin nie mówił o tym, że ochroniarz miał rzucać rasistowskie uwagi.
- Wtedy zostało to zakwalifikowane jako uszkodzenie ciała poniżej dni siedmiu. Taką argumentację zgłosił dopiero kolejnego dnia, kiedy zgłosił się na policję - mówi kom. Fiedukowicz.
33-letni obcokrajowiec z obrażeniami ręki trafił do szpitala.
- Założyli mi 10 szwów. Na szczęście ostrze minęło nerw, dlatego mogę normalnie ruszać dłonią - mówi Sayed Abdalla.
Śledztwo w sprawie stosowania przemocy na obywatelu Egiptu z powodu jego przynależności narodowej wszczęła łódzka prokuratura.
- Badamy okoliczności sprawy, na tym etapie mogę powiedzieć, że nikt nie usłyszał zarzutów. Będziemy analizować m.in. zapisy z kamer, które mogły zarejestrować przebieg zdarzenia - informuje Tomasz Szczepanek z łódzkiej prokuratury.
Za stosowanie przemocy ze względu na przynależność narodową (119 KK) grozi do pięciu lat więzienia.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź