Straż Miejska w Łodzi cały czas szuka kierowcy samochodu, wokół którego przed weekendem na ulicy Legionów drogowcy wylali beton. Kierujący odjechał samochodem i parkuje nim teraz w różnych częściach miasta. - To jest, można powiedzieć, nasz nieuchwytny cel - komentuje Marek Marusik ze straży.
Do tej niecodziennej sytuacji doszło w piątek na ulicy Legionów w Łodzi, która jest remontowana. Na facebookowym profilu "LDZ Zmotoryzowani Łodzianie" opublikowano nagranie, na którym widać, jak robotnicy wylewają i wyrównują beton wokół zaparkowanego na ulicy auta. Dla bezpieczeństwa samochód osobowy został ofoliowany i obstawiony deskami. W niedzielę rano auta już nie było. Kierujący srebrnym samochodem wyjechał z dziury prawdopodobnie sam. - W okolicy nie ma monitoringu, ale ze śladów wynika, że wyjechał sam. Kierowca podłożył gumowe podstawki od pachołków drogowych i po nich wyjechał - przekazał tvn24.pl w poniedziałek Marusik.
"Nieuchwytny cel"
Od wczoraj internauci publikują w mediach społecznościowych zdjęcia samochodu, który pojawia się w różnych częściach Łodzi. - To jest nasz nieuchwytny cel - komentuje, uśmiechając się, Marek Marusik ze Straży Miejskiej w Łodzi. - Po raz kolejny mężczyzna wykazał się niebagatelną odwagą, czyli przestawił pojazd pod osłoną nocy - tym razem na ulicę Struga. Jednocześnie nie miał tyle odwagi, żeby podejść do samochodu, kiedy czekaliśmy na niego koło Manufaktury. Chyba boi się tego stuzłotowego mandatu i schował się dosłownie jak mysz w dziurze - dodaje. - My postępowanie w sprawie o wykroczenie możemy prowadzić przez rok. Na szczęście mamy aktywnych internautów, którzy cały czas nas informują, gdzie ten człowiek się przemieszcza, co się dzieje z tym samochodem. Coraz więcej informacji o tym człowieku mamy i pewnie któregoś pięknego dnia uda nam się do niego dotrzeć - przekazuje Marusik.
Zabrakło jednej tabliczki
O to, dlaczego nie udało się odholować samochodu, zanim wylano beton na ulicę, zapytaliśmy ponownie Urząd Miasta Łodzi. Jego rzecznik poinformował, że mimo tego, że auto stało tam na zakazie, jego odholowanie byłoby niezgodne z prawem. - W momencie kiedy na miejsce przyjechały obie służby - policja i straż miejska, okazało się, że brakuje tam jednej tabliczki - czyli znaku odholowania. Ona tam powinna być, żeby zgodnie z prawem odholować ten samochód - powiedział nam Paweł Śpiechowicz. I dodał: - Wtedy padło pytanie, czy lać beton i omijać pana, czy odesłać całą betoniarkę i stracić po pierwsze sporo pieniędzy, a po drugie opóźnić cały harmonogram prac na ulicy. Zapadła więc decyzja, żeby lać beton.
Rzecznik przekazał, że "jest to pewne przeoczenie i miasto będzie dbać w przyszłości, żeby już było pełne oznakowanie ulic". Dziura, która została po samochodzie, ma zostać uzupełniona betonem jeszcze w tym tygodniu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24