Cierpiąca z powodu ciężkiej choroby serca Natalia z Odessy musiała uciekać z ogarniętego wojną kraju i jak najszybciej przejść operację wymiany zastawki płucnej. W zaatakowanym przez Rosję kraju było to niemożliwe. Nastolatka z mamą przyjechała do Łodzi. Dzisiaj, dzięki polskim lekarzom, może już nie tylko normalnie chodzić (co wcześniej było problemem), ale też funkcjonować, jak każda inna, zdrowa osoba.
Natalia w swoim szesnastoletnim życiu przeszła już pięć skomplikowanych operacji serca. Już po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na jej kraj pojawiły się problemy z zastawką płucną: dziewczyna szybko traciła siły; wyzwaniem stało się dla niej przejście kilku metrów. Natalia musiała jak najszybciej przejść operację, ale jej zorganizowanie w wojennych realiach nie było możliwe. Na szczęście lekarz zajmujący się nastolatką zna medyków z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Dzięki temu udało się szybko pomóc dziewczynie w Polsce. Natalia w towarzystwie mamy wyjechała z rodzinnej Odessy pociągiem. - Kiedy opuszczaliśmy miasto, dochodziło do ataków rakietowych. Wybuchały elementy infrastruktury. Dzięki Bogu nie było eksplozji na osiedlach ani bombardowań domów - mówi Swietłana, matka nastolatki.
Metoda nieinwazyjna
Pacjentka została przyjęta do łódzkiego szpitala 4 kwietnia. Polscy lekarze po przebadaniu Natalii stwierdzili, że dziewczyna nie musi - jak planowali medycy z Ukrainy - mieć otwieranej klatki piersiowej. Zamiast tego przeprowadzono dużo mniej inwazyjny zabieg: nową zastawkę wprowadzono za pomocą tętnicy udowej. - To leczenie definitywne, wada serca została usunięta. Pacjentka może cieszyć się życiem, jak każda zdrowa osoba. Oczywiście jej stan musi być kontrolowany - mówi profesor Tomasz Moszura z kliniki kardiologii w "Matce Polce". Lekarz tłumaczy, że zabieg, który przeszła szesnastolatka z Odessy, na Zachodzie jest dość powszechny, ale w Ukrainie na razie jest niedostępny. - Natalia jest pierwszym dzieckiem uchodźców operowanym na tym oddziale - dodaje dr hab. Maciej Moll z kliniki kardiologii.
Nowe życie
Przedstawiciele łódzkiego szpiala zorganizowali matce i córce mieszkanie. - Zostaniemy jeszcze trochę w Polsce, ale jak tylko sytuacja się trochę uspokoi, wracamy do Ukrainy - mówi Swiełana Maliatowa, mama Natalii. Podkreśla, że w Odessie został ojciec Natalii i jej rodzeństwo. - W Polsce spotkało nas dużo dobrego. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli. Mogę normalnie chodzić, co nie było wcześniej oczywiste, a nawet biegać. Bardzo dziękuję, to dla mnie jak nowe życie - mówi Natalia. W Polsce jest pierwszy raz, ale ma polskie korzenie: jej dziadek był żołnierzem Wojska Polskiego. W Odessie poznał swoją późniejszą żonę. *** Od początku wybuchu wojny w Instytucie "Centrum Zdrowia Matki Polki" w Łodzi leczono już 150 pacjentów z Ukrainy.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź