- Nie zmieści się tu ani ambulans, ani wóz strażacki. Mam bardzo złe przeczucie - mówi Robert Kociński, ratownik łódzkiego pogotowia o nowych parkingach podziemnych przy dworcu Łódź Fabryczna. - Wszystko jest zgodne z obowiązującym prawem, pomoc można nieść bez wjeżdżania na parking - uspokajają urzędnicy odpowiedzialni za parking.
Dworzec Fabryczny jest nową dumą Łodzi. PKP chwalą się, że to najnowocześniejszy dworzec w Polsce i jeden z najnowocześniejszych w Europie. Kilka tygodni po otwarciu łodzianie dowiedzieli się, że na teren kilkupoziomowych, podziemnych parkingów nie wjedzie pogotowie ratunkowe. Bo wjazd jest zbyt niski.
- Żeby kogoś uratować, musimy zjechać windą na odpowiedni poziom albo zaparkować przy wjeździe do parkingu. Potem już jesteśmy zdani na własne nogi. Nie brzmi to jak superbezpieczne rozwiązanie - kręci nosem Robert Kociński, ratownik medyczny z łódzkiego pogotowia.
A ponieważ na parkingu może parkować niemal tysiąc samochodów to problem może wydawać się poważny.
O komentarz poprosiliśmy Polskie Koleje Państwowe. Te odesłały nas do łódzkiego magistratu, do Zarządu Inwestycji Miejskich, który odpowiada za parking.
- Dziwią nas uwagi ze strony pogotowia, bo parking podziemny przy dworcu spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa. Co ciekawe, rozwiązania na dworcu zaakceptowały służby - w tym pogotowie i straż pożarna - wyjaśnia Piotr Grabowski z ZIM.
Dodaje, że podobne parkingi można spotkać w wielu miejscach w kraju - m.in. centrach handlowych czy w podziemiach wieżowców. Skąd zatem zamieszanie?
Edyta Wcisło, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi mówi, że pogotowie nigdy nie miało okazji sprawdzić, czy karetki zmieszczą się na dworcu.
- Nie oceniamy kwestii architektonicznych. Byliśmy przekonani, że przy tak dużej inwestycji zapewniony będzie dojazd dla karetek. W tym wypadku wydaje się to konieczne - podkreśla Wcisło.
"Zawał tylko przy windzie!"
O problemie zbyt niskich parkingów informowała kilka dni temu prasa. W internecie błyskawicznie zaroiło się od komentarzy, w których architektów dworca odsądza się od czci i wiary.
"Zawał? Chyba tylko przy windzie, bo inaczej nas karetka nie znajdzie" - pisze Kasia.
"Większej durnoty jeszcze nie słyszałem. A jak dojdzie do pożaru to z wiadrami będą biegać?!" - dodaje Wiesław.
Piotr Grabowski z ZiM uspokaja jednak, że obawy internautów są nieuzasadnione.
- Co prawda na teren parkingów faktycznie nie wjadą wysokie pojazdy, ale każda ze służb może dojechać w bezpośrednie sąsiedztwo miejsca, gdzie coś się dzieje. Służą do tego specjalne rampy alarmowe, dzięki którym tuż obok dworca mogą bez problemu znaleźć się np. wyposażone w pełni pojazdy strażaków - wyjaśnia.
To nie zmienia faktu, że o tych rozwiązaniach ratownicy wiedzą niewiele.
- Nikt nas tu nie zapraszał, nie mówił o tym, jak mamy przeprowadzać akcję. Nie wiemy, jak tu się poruszać, wszystko robimy "na czuja". Jeżeli ktoś nas nie poprowadzi to tu zginiemy - ocenia Robert Kociński.
Aleksandra Grzelak z Polskich Kolei Państwowych S.A. zapowiada, że oznakowanie wokół dworca będzie poprawione.
- Do tego niezbędna jest współpraca pomiędzy PKP S.A. i "miastem". Niezwłocznie skontaktujemy się z władzami lokalnymi w celu opracowania oznakowania - zapewnia Grzelak.
Dworzec Łódź Fabryczna wraz z całą infrastrukturą został udostępniony do użytku 11 grudnia minionego roku. Jest to największa tego typu inwestycja w Polsce, łącząca kolej, komunikację autobusową, miejską i ruch samochodowy. Budowa trwała pięć lat. Jej wartość to 1,75 mld zł brutto.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź