Nawet 30 tysięcy złotych grzywny grozi kierowcom dwóch samochodów, którzy driftowali na środku jednego ze skrzyżowań w Łodzi. Nagrania ze zdarzenia opublikowała grupa LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. - Z tego co wiem, to na tym skrzyżowaniu odbyły się zaręczyny - informuje założyciel łódzkiej grupy. Policjanci przypominają, że droga publiczna to nie tor wyścigowy. Wszczęli postępowanie w sprawie zachowania kierowców.
Do zdarzenia doszło 25 marca na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Wróblewskiego w Łodzi. Na dwóch nagraniach opublikowanych przez grupę LDZ Zmotoryzowani Łodzianie w mediach społecznościowych, widać stojące na środku skrzyżowania osoby i driftujące wokół nich dwa samochody. Z jednego z pojazdów wychyla się mężczyzna i odpala racę.
LDZ Zmotoryzowani Łodzianie: na tym skrzyżowaniu odbyły się zaręczyny
- Z tego co wiem, a można to wyczytać na profilu jednej z grup motoryzacyjnych w mediach społecznościowych, to na tym skrzyżowaniu odbyły się zaręczyny - informuje Jarosław Kostrzewa z grupy LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, która jako pierwsza opublikowała filmy ze zdarzenia. - Te zaręczyny odbyły się na drodze publicznej, tam, gdzie odbywał się normalnie ruch. Trochę tego nie potrafię zrozumieć. Takie rzeczy przecież można zrobić na jakimś dużym parkingu, są też odpowiednie tory do takich celów, można dogadać się z jakimś marketem, ale to wydarzenie nie powinno odbywać się na drodze publicznej - dodaje społecznik.
Policja: doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym
- Przeglądając fora, natrafiliśmy na post, który został opublikowany w mediach społecznościowych i widać na nim co działo się na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w Łodzi, jak kierowcy urządzili sobie drifty w tym miejscu - informuje mł. asp. Jadwiga Czyż z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Policjantka dodaje, że został zabezpieczony monitoring miejski i sprawa trafiła do wydziału wykroczeń i przestępstw w ruchu drogowym, gdzie będą prowadzone czynności wyjaśniające. - Po pierwsze, tam doszło do zatrzymania ruchu, a żeby zatrzymać ruch, to musi być do tego osoba uprawniona. Po drugie, doszło do zatrzymania tego ruchu na jednym z najbardziej niebezpiecznych skrzyżowań w Łodzi, a musimy pamiętać, że było tam kilka wypadków śmiertelnych. I po trzecie, doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym - wylicza rzeczniczka łódzkiej drogówki.
Dodaje: - Jeśli ten pan chciał się oświadczyć, to mógł to zrobić na jakiejś drodze wewnętrznej, a nie na środku drogi publicznej. Skrzyżowanie to nie jest tor wyścigowy.
Kierowcom obu pojazdów grozi kara grzywny do pięciu tysięcy złotych, a jeśli sprawa trafi do sądu, to może to być nawet 30 tysięcy złotych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: LDZ Zmotoryzowani Łodzianie