Mieszkają razem, kupują mieszkanie i w najbliższym czasie chcą mieć dziecko. - Ja mam je urodzić, dlatego chcę przyjąć nazwisko partnerki - tłumaczy tvn24.pl Barbara Starska, lesbijka z Łodzi. Na zmiany nie godzą się urzędnicy. "To tworzyłoby iluzję, że są w stosunkach rodzinnych" - argumentują. Łodzianka zapowiada: będę walczyć do skutku.
W sierpniu minęły cztery lata, od kiedy są parą. Na razie mieszkają w wynajmowanym lokum, ale już wystąpiły o kredyt na własne cztery kąty.
- Jesteśmy rodziną. Inną, ale nie gorszą niż pary heteroseksualne - mówi Barbara Starska, 28-latka z Łodzi.
Związek Cecylii i Barbary zaakceptowali członkowie rodzin obu kobiet. Więcej czasu potrzebowała rodzina Cecylii – o swojej homoseksualności poinformowała bliskich później niż partnerka.
- To był pewien wstrząs dla rodziców, ale tak jest zawsze. Teraz jest już bardzo dobrze - przekonuje rozmówczyni tvn24.pl.
Na tyle dobrze, że kobiety chcą mieć potomstwo. Barbara stara się o dziecko. Chce mieć też takie samo nazwisko jak partnerka. Tyle, że nie godzą się na to polskie urzędy.
"To nic ważnego"
W marcu tego roku Barbara dostała pismo z Urzędu Stanu Cywilnego, w którym została poinformowana, że o zmianie nazwiska musi zapomnieć. Dlaczego? Bo zdaniem urzędników nie pozwala na to prawo.
W ustawie o zmianie imienia i nazwiska czytamy, że nazwisko można zmienić z "ważnego powodu". I tak, zdaniem ustawodawcy takim powodem jest m.in. fakt, że nazwisko może być ośmieszające albo było wcześniej bezprawnie zmienione.
- Naszym ważnym powodem jest to, że czuję przynależność do rodziny partnerki. Chcę żeby dla wszystkich jasne było, że nie jesteśmy tylko koleżankami, ale że tworzymy rodzinę - tłumaczy 28-latka.
Dla USC jednak był to powód niewystarczający. Kobiety odwołały się więc do wojewody łódzkiego.
"Iluzja rodziny"
Wojewódzcy urzędnicy nie tylko podtrzymali decyzję USC, ale też wywołali oburzenie lesbijek.
"Zmiana nazwiska jednego z partnerów nie spowodowałaby zmiany stosunku prawnego pomiędzy osobami pozostającymi w tym związku, mogłaby natomiast - wobec osób postronnych - tworzyć iluzję, iż pozostają one w stosunkach rodzinnych" - tłumaczyli urzędnicy wojewody.
Oprócz tego w uzasadnieniu można przeczytać, że nazwisko powinno być stabilne a jego zmiana następować w sytuacjach szczególnych a nawet nadzwyczajnych.
Barbara zwróciła się więc do sądu administracyjnego w Łodzi. Tutaj też przegrała. Wyrok w tej sprawie zapadł w środę.
- Sąd podtrzymał w mocy wcześniejsze ustalenia. Dodał przy tym, że zmiana nazwiska przysługuje małżonkom, a związek małżeński podlega konstytucyjnej ochronie - informuje mec. Piotr Łada, który jest pełnomocnikiem 28-latki.
Skład orzekający był trzyosobowy. Przewodnicząca była innego innego zdania niż reszta składu. Została więc przegłosowana i sąd wydał decyzję negatywną dla kobiet.
- Taka argumentacja jest krzywdząca. Zmiana nazwiska nie krzywdzi nikogo, nie umniejsza znaczenia związku małżeńskiego - mówi Paweł Knut z Kampanii Przeciw Homofobii.
Podobnego zdania jest Barbara Starska, która już zapowiedziała kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Jeżeli i tutaj nikt nie spojrzy na nas przychylnie, będę walczyć w instytucjach międzynarodowych - zapowiada.
Urzędnicza dowolność
Kobieta nie może zrozumieć, dlaczego polskie prawo pozostawia dużą lukę urzędnikom, którzy na podstawie własnej oceny mogą stwierdzić, czy powody do zmiany nazwiska są "ważne" czy też nie.
- Rozmawialiśmy z innymi parami. Boli nas, że musimy staczać walkę o coś, co jest szalenie ważne dla naszej wrażliwości - komentuje lesbijka z Łodzi.
Dodaje przy tym, że się nie podda. - Walczę od marca. Więcej przykrości mi już nie zrobią. Teraz to kwestia uporu, a tego mi nie brakuje - kończy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne