Do ośmiu lat więzienia grozi 54-latkowi, który uciekł ze szpitala w Zgierzu (woj. łódzkie) z objawami koronawirusa. Okazało się, że mężczyzna jest zakażony. - Zostały mu przedstawione zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób - informuje prokuratura.
Prokuratura zawnioskowała do sądu o zastosowanie wobec 54-latka tymczasowego aresztu.
- Sąd przychylił się do naszego wniosku i tymczasowo aresztował podejrzanego na trzy miesiące - mówi w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Za zarzucane 54-latkowi przestępstwo grozi do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna wcześniej był poszukiwany listem gończym do odbycia kary 1,5 roku więzienia.
Zatrzymany po trzech godzinach
Mężczyzna w czwartek trafił do szpitala w Zgierzu (przekształconego w jednoimienny szpital zakaźny). Miał objawy zakażenia koronawirusem. Z placówki mężczyzna - jak informuje prokuratura - uciekł przez okno.
O zdarzeniu policję zaalarmował personel szpitala.
- W stan alarmowy postawiono wszystkich policjantów. W wyniku szeroko prowadzonych działań mężczyzna, około godziny 18, został namierzony przez kryminalnych z KMP w Łodzi. Zatrzymali go z zachowaniem wszelkich środków ostrożności w kamienicy przy ulicy Narutowicza - przekazała rzeczniczka.
W piątek lekarze dysponowali już wynikami testów na koronawirusa. Okazało się, że mężczyzna jest zakażony.
54-latek, za zgodą lekarzy, na przesłuchanie z udziałem prokuratora czekał w jednym z policyjnych aresztów, który jest przystosowany do przetrzymywania osób z chorobami zakaźnymi.
Źródło: TVN24