Zakażony koronawirusem uciekł ze szpitala, do domu wrócił autobusem. Stanie przed sądem

Mężczyzna uciekł ze szpitala w Zgierzu
Miał objawy koronawirusa, uciekł ze szpitala w Zgierzu. Zatrzymała go policja
Źródło: TVN24

Prokuratura w Zgierzu (woj. łódzkie) oskarżyła 54-letniego mężczyznę o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. W marcu uciekł on ze szpitala, do którego trafił z objawami koronawirusa. Późniejsze badania wykazały, że był zakażony. 

O tej sprawie informowaliśmy na tvn24.pl wielokrotnie. Zgierska prokuratura zakończyła po pięciu miesiącach śledztwo w sprawie mężczyzny, który mógł świadomie narazić wiele osób na zakażenie.

- Mężczyzna wracał 17 marca autobusem z Niemiec. W trakcie podróży, w okolicach Zduńskiej Woli, stan jego zdrowia się gwałtownie pogorszył - opowiada tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej. 

54-latek miał kaszel i wysoką temperaturę. Na miejsce wezwano pogotowie. Mężczyzna trafił do sieradzkiego szpitala z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Stamtąd trafił do szpitala zakaźnego w Zgierzu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Ucieczka

przypadki
MZ: 715 nowych przypadków koronawirusa w Polsce

19 marca mężczyzna uciekł ze szpitala.

- Wykorzystał nieuwagę personelu medycznego. Komunikacją miejską dotarł do Łodzi, gdzie pojechał do siostry, a potem do swojego mieszkania w centrum - mówi Kopania.

Niedługo potem do jego drzwi zapukała policja. 

- Badania laboratoryjne potwierdziły, że był on zakażony koronawirusem. Mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej COVID-19 - mówi Kopania.

Chciał się "odświeżyć”

Prokuratura podkreśla, że samowolne opuszczenie szpitala zakaźnego i podróżowanie komunikacją publiczną jasno wskazuje, że mężczyzna co najmniej godził się na możliwość zarażenia wielu osób.

Za zarzucone mu przestępstwo grozi do 8 lat więzienia.

- Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że wiedział o tym, że jest w szpitalu zakaźnym. Był jednak przekonany, że nie jest chory na COVID-19. Chciał wyjść ze szpitala, ponieważ czuł się zmęczony i chciał się odświeżyć - kończy Kopania.

Biegli powołani w czasie śledztwa nie znaleźli podstaw do kwestionowania poczytalności oskarżonego.

Czytaj także: