Prokuratorzy wciąż badają sprawę śmierci 21-letniego Adama z Konina (woj. wielkopolskie). Próbują między innymi ustalić, czy strzał został oddany, kiedy 21-latek stał, czy kiedy przewrócił się na ziemię; czy został postrzelony w pierś, czy w plecy. Policjant, który w listopadzie zeszłego roku pociągnął za spust, nie został jeszcze przesłuchany, ale właśnie wrócił do służby.
Do zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku. 21-letni Adam został trafiony pociskiem z policyjnego pistoletu. Stało się to na jednym z osiedli w Koninie podczas próby wylegitymowania przez policjanta 21-latka i dwóch 15-latków. Najstarszy zaczął uciekać. Goniący go funkcjonariusz postrzelił 21-letniego mężczyznę, który zmarł.
Według informacji policji, uciekający nie reagował na wezwania, ale wiadomo też, że policjant miał nie oddać strzału ostrzegawczego, wzywającego do zatrzymania.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała na ciele mężczyzny ranę postrzałową na wysokości serca.
Prokuratura Okręgowa w Koninie wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza i nieumyślnego spowodowania śmierci. Sprawę przejęła Prokuratura Regionalna w Łodzi. Zleciła wykonanie licznych ekspertyz. Mowa m.in. o badaniach daktyloskopijnych, biologicznych, fizykochemicznych, mechanoskopijnych oraz badaniach śladów prochu.
Celem jest m.in. ustalenie, czy strzał został oddany, kiedy 21-latek stał, czy kiedy przewrócił się na ziemię; czy został postrzelony w pierś, czy w plecy. W związku z tą ostatnią kwestią dwie opinie twierdzą, że strzał padł w pierś, według jednej, że w plecy.
- Wnioski z tych opinii nie są jednoznaczne. Dlatego prokurator przesłuchuje uzupełniająco biegłych i zapoznaje ich w części z opiniami biegłych innych specjalności. Jeżeli prokurator nie ustali na tej podstawie, jaki był rzeczywisty przebieg zdarzenia, to będzie rozważał powołanie niezależnego zespołu biegłych różnych specjalności, żeby opinia była jednolita - powiedział rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury Krzysztof Bukowiecki.
Odtwarzając okoliczności śmierci 21-latka, śledczy muszą rekonstruować moment zdarzenia, bazując na zebranej wiedzy i ekspertyzach, bo żadna z trzech kamer zainstalowanych w pobliżu nie nagrała kluczowego momentu - w którym policjant pociąga za spust. O tym też informowaliśmy jako pierwsi.
Wrócił do służby
Sprawę śmiertelnego postrzelenia 21-latka badała też policja w swoim wewnętrznym postępowaniu. Zakończyło się ono wnioskiem, że policjant miał prawo użyć broni w samoobronie. Za funkcjonariuszem murem stanęły związki zawodowe oraz szefostwo policji.
- Na całym świecie policjanci szkoleni są tak, żeby użyć broni w ostateczności. Nie wyobrażamy sobie, żeby w Koninie było inaczej, żeby to było działanie umyślne. W świetle prawa policjant jest niewinny, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu. Na razie, w ocenie kierownictwa, ten policjant jest niewinny - mówił tuż po zdarzeniu Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji.
Policjant był w złym stanie psychicznym: najpierw trafił do szpitala, a potem przez wiele miesięcy przebywał na zwolnieniu lekarskim. Teraz - jak informuje rzecznik prasowy konińskiej policji młodszy aspirant Sebastian Wiśniewski - wrócił do służby.
Na razie ma pracować w innej jednostce niż dotąd.
- Nie możemy podać, w której, ponieważ pod jego adresem były kierowane groźby karalne i chodzi o jego bezpieczeństwo w pracy - zaznacza rzecznik komendy w Koninie.
Wracający do pracy funkcjonariusz ma podlegać bezpośrednio komendzie wojewódzkiej w Poznaniu.
Nie został jeszcze przesłuchany
Policjant do teraz nie został przesłuchany. Ma to nastąpić dopiero wtedy, kiedy prokuratura będzie już wiedziała, jaki był przebieg zdarzenia przy ul. Wyszyńskiego w Koninie.
- Liczyliśmy na to, że po otrzymaniu wszystkich opinii będziemy mieli wiedzę, jak doszło do zdarzenia. Niestety jest inaczej - mówił tvn24.pl prokurator Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Dodaje, że wcześniejsze przesłuchanie policjanta byłoby "niecelowe i nieprofesjonalne".
- Zeznania nie mogłyby stanowić dowodu w sprawie, jeżeli dopiero po przesłuchaniu świadkowi przedstawiono by zarzuty - mówi Bukowiecki.
Dopiero po wyjaśnieniu, skąd wzięły się sprzeczne opinie ekspertyz, podejmowane będą dalsze decyzje procesowe.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24