Byli na miejscu kilka minut po pojawieniu się płomieni. Strażacy potrzebowali pół godziny, żeby zorganizować dużą, skomplikowaną logistycznie i przede wszystkim skuteczną akcję gaśniczą. Zobacz, krok po kroku jak wyglądało gaszenie pożaru w centrum Łodzi.
Akcje takie jak ta są dla strażaków codziennością. W środę około godz. 11 w pustostanie przy al. Piłsudskiego w Łodzi pojawiły się płomienie.
Całą akcję internauci mogli śledzić dzięki kamerom zainstalowanym w pobliżu miejsca zdarzenia. Dzięki nagraniom, mogliśmy odtworzyć krok po kroku, jak strażacy radzili sobie z płomieniami.
Pierwsze minuty
Pierwsi strażacy byli na miejscu o 11:15. Zaczęli polewać wodą płomienie. Po kilku minutach podjechał drugi wóz strażacki - wyposażony w wysięgnik.
Niedługo potem sytuacja zaczęła się komplikować. Pożar szybko się rozprzestrzeniał. Płomienie buchnęły z drugiej strony gmachu.
O godz. 11:22 na miejscu pracowały już trzy zastępy straży pożarnej. Źródło pożaru było oblewane z trzech stron.
Chaos na skrzyżowaniu
O godz. 11:25 obok strażaków zaparkowali strażnicy miejscy, którzy wyłączyli ruch samochodów na dwóch pasach jezdni najbliżej płonącego budynki.
Na skrzyżowaniu al. Rydza-Śmigłego i Piłsudskiego szybko zaczęły robić się korki. Część kierowców wjeżdżała na skrzyżowanie i nie mogli z niego zjechać.
Cztery minuty później strażacy pracowali już z wysokości. Korzystali z dwóch wysuniętych wysięgników. Po 15 minutach od pojawienia się pierwszego zespołu PSP na miejscu było już 8 zastępów straży pożarnej.
"Dzień jak co dzień"
O 11:35 w pobliżu budynku pojawiła się cysterna należąca do straży pożarnej. Miała zabezpieczyć ciągłość akcji gaśniczej na wypadek spadku ciśnienia w hydrantach.
Po czterech kolejnych minutach na miejscu pojawia się policja. Funkcjonariusze zaczynają sterować ruchem na coraz bardziej zakorkowanym skrzyżowaniu. Sytuacja szybko zaczyna się normować.
O godz. 11:48 - czyli nieco ponad pół godziny od wybuchu pożaru sytuacja jest już opanowana.
- Mogę powiedzieć, że była to akcja, jakich codziennie przeprowadzamy wiele. Niestety, jeden ze strażaków został niegroźnie poparzony podczas akcji - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl st. kpt. Jędrzej Pawlak, rzecznik łódzkiego komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi.
Ostatecznie w akcji uczestniczyło 13 zastępów strażaków. Razem z dogaszaniem działania trwały ok. półtorej godziny.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Toya Go