Kluczowe pół godziny. Tak wygląda gaszenie pożaru

Tak wyglądała akcja gaśnicza
Tak wyglądała akcja gaśnicza
Źródło: TVN24 Łódź

Byli na miejscu kilka minut po pojawieniu się płomieni. Strażacy potrzebowali pół godziny, żeby zorganizować dużą, skomplikowaną logistycznie i przede wszystkim skuteczną akcję gaśniczą. Zobacz, krok po kroku jak wyglądało gaszenie pożaru w centrum Łodzi.

Akcje takie jak ta są dla strażaków codziennością. W środę około godz. 11 w pustostanie przy al. Piłsudskiego w Łodzi pojawiły się płomienie.

Całą akcję internauci mogli śledzić dzięki kamerom zainstalowanym w pobliżu miejsca zdarzenia. Dzięki nagraniom, mogliśmy odtworzyć krok po kroku, jak strażacy radzili sobie z płomieniami.

Pierwsze minuty

Pierwsi strażacy byli na miejscu o 11:15. Zaczęli polewać wodą płomienie. Po kilku minutach podjechał drugi wóz strażacki - wyposażony w wysięgnik.

Niedługo potem sytuacja zaczęła się komplikować. Pożar szybko się rozprzestrzeniał. Płomienie buchnęły z drugiej strony gmachu.

O godz. 11:22 na miejscu pracowały już trzy zastępy straży pożarnej. Źródło pożaru było oblewane z trzech stron.

Chaos na skrzyżowaniu

O godz. 11:25 obok strażaków zaparkowali strażnicy miejscy, którzy wyłączyli ruch samochodów na dwóch pasach jezdni najbliżej płonącego budynki.

Na skrzyżowaniu al. Rydza-Śmigłego i Piłsudskiego szybko zaczęły robić się korki. Część kierowców wjeżdżała na skrzyżowanie i nie mogli z niego zjechać.

Cztery minuty później strażacy pracowali już z wysokości. Korzystali z dwóch wysuniętych wysięgników. Po 15 minutach od pojawienia się pierwszego zespołu PSP na miejscu było już 8 zastępów straży pożarnej.

"Dzień jak co dzień"

O 11:35 w pobliżu budynku pojawiła się cysterna należąca do straży pożarnej. Miała zabezpieczyć ciągłość akcji gaśniczej na wypadek spadku ciśnienia w hydrantach.

Po czterech kolejnych minutach na miejscu pojawia się policja. Funkcjonariusze zaczynają sterować ruchem na coraz bardziej zakorkowanym skrzyżowaniu. Sytuacja szybko zaczyna się normować.

O godz. 11:48 - czyli nieco ponad pół godziny od wybuchu pożaru sytuacja jest już opanowana.

- Mogę powiedzieć, że była to akcja, jakich codziennie przeprowadzamy wiele. Niestety, jeden ze strażaków został niegroźnie poparzony podczas akcji - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl st. kpt. Jędrzej Pawlak, rzecznik łódzkiego komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi.

Ostatecznie w akcji uczestniczyło 13 zastępów strażaków. Razem z dogaszaniem działania trwały ok. półtorej godziny.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: