Trzylatek był katowany i gwałcony. Zmarł w szpitalu. Areszt dla podejrzanego

Podejrzanemu grozi dożywocie
Prokuratura o zarzutach dla 25-latka
Źródło: TVN24 Łódź
25-latek z Portugalii opiekował się 3-letnim synem swojej partnerki. Pod jej nieobecność - według prokuratury - znęcał się nad chłopcem, gwałcił go i w końcu zabił. Trafił już do aresztu.

Wszystko wydarzyło się w piątek na jednym z osiedlu w Wieruszowie (woj. łódzkie). Matka pozostawiła swojego syna pod opieką partnera. Kiedy wróciła, zobaczyła dziecko w przerażającym stanie.

- Dziecko miało masywne obrażenia czaszkowo-mózgowe z masywnym krwawieniem - informuje Jolanta Szkilnik z prokuratury w Sieradzu.

Matka zadzwoniła po karetkę. Chłopiec trafił do miejscowego szpitala, a stamtąd przewieziono go śmigłowcem do Łodzi. Tam lekarze próbowali operacyjnie ratować życie chłopca. Nie udało się. Późniejsza ustalenia wykazały, że przed śmiercią chłopiec był bity i zgwałcony.

Zeznania z tłumaczem

Policja niedługo potem zatrzymała konkubenta matki.

- To 25-letni obcokrajowiec. Posiada on portugalski paszport - informuje Szkilnik.

Mężczyzna został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Prokuratorzy zarzucili mu zbrodnię zabójstwa ze zgwałceniem.

- Jego ofiarą była osoba nieporadna ze względu na wiek, która pozostawała pod jego opieką. Dla pełnej kwalifikacji uzupełniono ten zapis o zgwałcenie i znęcanie się - opowiada prokurator Jolanta Szkilnik.

Przesłuchanie odbywało się w obecności tłumacza. 25-latek nie przyznał się do zarzutów i przedstawił swoją wersję zdarzeń. Śledczy jednak nie chcą informować o jej szczegółach.

- Wszystkie wersje będą sprawdzane w czasie śledztwa - ucina Szkilnik.

25-latkowi grozi dożywocie. Został już tymczasowo aresztowany na najbliższe trzy miesiące.

Policja: zgłoszenie otrzymaliśmy w piątek po południu

Policja: zgłoszenie otrzymaliśmy w piątek po południu

"Od początku jej nie pasował"

Zmarły chłopiec był dzieckiem 23-latki z innego związku.

- Wykonano z matką dziecka wszystkie niezbędne na tym etapie czynności, łącznie z przesłuchaniem. Ustalenia i materiał dowodowy wykazały, że nie była ona obecna w czasie zdarzenia. Nie ma też danych na okoliczność jej współuczestnictwa, współsprawstwa lub innej formy przestępczego działania względem dziecka - mówi prokurator Jolanta Szkilnik.

Mieszkańcy osiedla Warszawska w Wieruszowie są wstrząśnięci tragedią.

- Nie słyszałam nigdy płaczu tego dziecka. Sąsiadka owszem. Nawet policja ją przesłuchiwała. Ale ja jestem po prostu w szoku - mówi przed kamerą TVN24 Regina Namyślak, mieszkanka bloku, w którym doszło do dramatu.

Opowiada, że 25-letniego podejrzanego widziała tylko raz.

- Widać było, że to obcokrajowiec. Ciemna karnacja, broda. Sąsiadka mówi, że od początku jej nie pasował - dodaje.

Sąsiedzi: to jest po prostu szok

Sąsiedzi: to jest po prostu szok

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: