- To był jeden z najbardziej szokujących przypadków, z jakimi się spotkaliśmy - przyznaje Dariusz Sobiewski, z łódzkiej fundacji Subvenio. To właśnie tutaj pomocy szukała kobieta, której dzieci były gwałcone przez ojca. Fundacja poinformowała prokuraturę, a 52-letni dziś mężczyzna czeka w areszcie na proces.
Ścisłe centrum Łodzi, siedziba fundacji zajmującej się pomocą dla osób pokrzywdzonych przestępstwem. To tutaj doszło do przełomu, który zakończył wieloletni dramat w jednej z łódzkich rodzin, w której ojciec gwałcił własne dzieci.
W 2014 roku przyszła tutaj Bożena I.*, która dowiedziała się, że troje jej dzieci mogło być ofiarami seksualnej agresji jej męża.
- Przez kilkadziesiąt lat pracy widziałem wiele. Muszę jednak przyznać, że to był jeden z bardziej drastycznych przypadków - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Dariusz Sobiewski, współzałożyciel fundacji Subvenio.
"Bez tematu tabu"
- Nie ma takiej rzeczy, której człowiek nie byłby w stanie zrobić człowiekowi. To smutna refleksja, którą mam po wielu latach pracy - mówi nasz rozmówca.
Dlatego też - jak podkreśla Sobiewski - nikt nie zastanawiał się, czy do wieloletniego gwałcenia dzieci w "normalnej" rodzinie mogło dojść. Zamiast wątpliwości było konkretne działanie.
Odkleić łatkę ofiar
Jakie to były dokładnie działania? Możemy się jedynie domyślać, bo o szczegółach koszmaru, do którego miało dojść w jednej z łódzkich rodzin w fundacji nikt nie chce mówić.
Podobnie zresztą jak w przypadku 160 innych rodzin z woj. łódzkiego, które w zeszłym roku szukały w fundacji pomocy.
- To jedna z naszych podstawowych zasad. Wszystkie osoby, które do nas trafiają mogą liczyć na bezpieczeństwo - tłumaczy Sobiewski.
I tłumaczy, że wiele zgłaszających się osób musi najpierw się przełamać. Zrozumieć, że nie wolno tolerować przemocy. Nawet, jeżeli dopuszcza się jej najbliższa osoba.
- Zawsze musimy pracować nad takimi osobami, żeby nie czuły się winne. Tłumaczymy, że współpracując z organami ścigania mówią "nie" kolejnym przypadkom agresji, kolejnym dramatom - tłumaczy nasz rozmówca.
Widzimy, ale nie reagujemy
Przypadki domowej przemocy można zgłaszać policji, lub pomocy społecznej. Ofiary przestępstw lub ich bliscy mogą też zgłaszać się do specjalnie powołanych fundacji. Jedną z nich jest Subvenio, mieszcząca się przy ul. Rewolucji 52 w Łodzi. Telefon alarmowy: 514 – 025 – 546 Gdzie szukać pomocy?
Fundacje takie jak Subvenio zapewniają pomoc psychologów i prawników, którzy przygotowują dotychczasowe ofiary do rozpraw sądowych swoich oprawców.
Niestety, z takiej pomocy wciąż korzystamy rzadko. Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, że w zeszłym roku świadkiem przemocy w rodzinie było 14 proc. Polaków. Tylko 40 proc. z nich postanowiło zgłosić ją odpowiednim instytucjom. Dlaczego?
Co piąta pytana o to osoba osoba twierdziła, że "sprawy rodzinne trzeba rozwiązywać w domu". Drugie tyle stwierdziło, że niczego nie warto zgłaszać, bo "to i tak nic nie da". Co ósma osoba obawiała się formalności, a 8 proc. skwitowało, "to nie ich sprawa".
Na szczęście, dane MSW wskazują, że młode pokolenie jest bardziej wyczulone na przypadki domowej przemocy. To właśnie osoby młodsze niż 55 lat zdecydowanie częściej informowały o niepokojących sytuacjach.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź