W Łodzi działa gang, który mógł okraść z oszczędności ponad 260 starszych osób - dowiedział się portal tvn24.pl. Przestępcy działają metodą "na policjanta" i wyłudzili setki tysięcy złotych. Dwie pierwsze osoby, które miały być częścią gangu usłyszały już zarzuty - grozi im do 12 lat więzienia. Śledztwo jest rozwojowe.
Schemat działania przestępców był zawsze taki sam. Do wytypowanej, starszej osoby dzwonił telefon. W tym wypadku - z zagranicznego numeru. Potem było tak, jak zazwyczaj postępują oszuści próbujący wyłudzić pieniądze "na wnuczka". Rozmówca przedstawiał się jako wnuk, albo inny członek rodziny - próbując dopasować swoją tożsamość do pytań zaskoczonego rozmówcy. O tym, że złodzieje tak wyłudzają pieniądze policja alarmuje od dawna. Na to liczyli przestępcy z łódzkiego gangu. Chwilę po pierwszym telefonie do "celu" jeszcze raz dzwonił telefon. Tym razem oszuści podawali się za policjanta. - Może pan to sprawdzić, robimy obławę na wyłudzaczy - mówił w pewnym momencie głos w słuchawce. - Proszę to sprawdzić, niech pan zadzwoni na 112, albo 997 - doradzał. Tyle, że oszuści doradzali też: proszę nie odkładać słuchawki, tylko po prostu wybrać numer. Starsi, wytypowani do okradzeni łodzianie często nie byli na tyle wprawni, żeby zrozumieć, że wciąż rozmawiają z tym samym abonentem. Po wybraniu numeru "na policję" przestępcy przekazywali słuchawkę innej osobie. Ta potwierdzała, że "akcja jest w toku". - Przestępcy informowali, że potrzebna jest pomoc osoby, do której zadzwonili oszuści. Rzekomy policjant doradzał wypłatę oszczędności i przekazanie jej przestępcy, która miała w tym momencie być zatrzymana przez policję - tłumaczy tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
"Proszę się nie rozłączać"
"Policjanci" prosili rozmówcę, żeby ten się nie rozłączał aż do końca "policyjnej akcji". Tłumaczyli, że dzięki temu łatwiej będzie o zachowanie bezpieczeństwa i kontrolowanie całej sytuacji. - W rzeczywistości chcieli uniemożliwić starszej osobie rozmowę z członkiem rodziny, który mógłby zniweczyć ich plan - mówi Kopania. Po przekazaniu pieniędzy wytypowanej osobie "policjant" się rozłączał, a oszuści znikali z pieniędzmi - często z oszczędnościami całego życia.
Pierwsi zatrzymani
Zdaniem śledczych, gang wyłudzający pieniądze zaatakował 260 razy. Na razie nie wiadomo, ile osób uczestniczyło w zorganizowanej grupie przestępczej, ale jak się dowiadujemy, dwie pierwsze osoby usłyszały już zarzuty. To 33- i 31-latek. - Zarzuty względem 33-latka na razie dotyczą siedmiu przestępstw na kwotę 106 tys. złotych, młodszy z podejrzanych będzie odpowiadał za cztery przestępstwa na sumę przekraczającą 84 tys. złotych – informuje Krzysztof Kopania. Starszy z mężczyzn został aresztowany na trzy miesiące, młodszy ma policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe - w wysokości 45 tys. złotych. - Trwają czynności mające na celu precyzyjne określenie skali procederu i wykrycie kolejnych osób, biorących w nim udział – dodaje prokurator. W kolejnych zatrzymaniach mogą śledczym pomóc informacje ze sprzętu zabezpieczonego w mieszkaniu 33-latka - m.in. laptopów i telefonów komórkowych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi