- Mandat za prędkość? To mogę zrozumieć, ale to, że dwa fotoradary łapią mnie w ciągu minuty, to już zwykły skok na kasę! - denerwuje się łodzianka, która w lipcu jechała przez Biały Bór (zachodniopomorskie) nad morze. - Nie chodzi o pieniądze, tylko bezpieczeństwo - zapewnia burmistrz Białego Boru.
Blady, lipcowy świt. Po ulicy Dworcowej w Białym Borze jedzie samochód. Za szybko. W miejscu, gdzie można jechać 50 km/h, pani Kasia (poprosiła nas o zmianę imienia) jedzie 21 km/h szybciej. Była dokładnie 5:06.
- Nawet do końca nie zorientowałam się, czy fotoradar zrobił mi zdjęcie. Zwolniłam. Po chwili był kolejny błysk - mówi tvn24.pl łodzianka.
Ta chwila to dokładnie 85 sekund. Drugi błysk pochodził z kolejnego fotoradaru - tym razem znajdującego się na ul. Żymierskiego. Przy drugim maszcie pani Kasia jechała 53 km/h. Czyli o 13 za szybko.
- Nie mogłam nawet w to uwierzyć. Zanim wytraciłam prędkość "chwycił" mnie inny fotoradar. Paranoja - podkreśla rozmówczyni tvn24.pl.
Po kilku miesiącach do łodzianki przyszły pisma ze Straży Miejskiej w Białym Borze. Kobieta ma zapłacić 300 złotych i dostać 4 punkty karne.
"Dublety" to norma
Oba fotoradary, które sfotografowały samochód pani Kasi należą do Straży Miejskiej w Białym Borze.
- Mamy też trzecią, stacjonarną maszynę - informuje Waldemar Lada, komendant straży miejskiej.
I przyznaje, że "dublety", czyli mandaty wystawione jeden po drugim temu samemu kierowcy to nic niezwykłego.
- Oba maszty stoją przy szkołach. Tam musi być bezpiecznie i tyle - mówi komendant.
Niezwykły jest natomiast fakt, że Straż Miejska w miasteczku, w którym mieszka 2 tys. mieszkańców ma do dyspozycji aż trzy fotoradary. Dla porównania - w Łodzi (ponad 700 tys. ludzi) fotoradar straży jest tylko jeden.
To "troska o bezpieczeństwo"
Tylko do końca września straż w Białym Borze wystawiła ponad 10 tys. mandatów na łączną kwotę miliona złotych. To poważny zastrzyk gotówki dla miasteczka, którego cały budżet to około 31 mln złotych.
- Tu nie chodzi o zarobek. Pieniądze z fotoradarów i tak idą na poprawę bezpieczeństwa, na przykład na zakup nowego wozu strażackiego – przekonuje Paweł Mikołajewski, burmistrz miasta.
Burmistrz dodaje, że fotoradary "dbają o bezpieczeństwo" od pięciu lat.
- Od kiedy działają, w miasteczku jest po prostu bezpiecznie - kwituje burmistrz.
Policja: przyjrzymy się sprawie
Komisarz Przemysław Kimon z zachodniopomorskiej policji mówi w rozmowie z tvn24.pl, że położenie fotoradarów w Białym Borze nie było nigdy opiniowane przez policję.
- W tym samym miejscu są od wiosny 2012 roku. Wtedy jeszcze samorządy nie musiały prosić o opinię policji. Wystarczyła pozytywna ocena głównego inspektora transportu drogowego - przypomina Kimon.
I dodaje, że policja musi oceniać zasadność położenia fotoradarów dopiero od zeszłego roku.
- Maszty mogą stać w miejscach, które nie były opiniowane przez policję przez 40 miesięcy od wprowadzenia zmian w prawie - dodaje kom. Kimon.
Zachodniopomorska policja zapewnia jednak, że "dokładnie przyjrzy się" rozlokowaniu fotoradarów w Białym Borze.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź