Zmieniło się wiele: ŁKS i Widzew to formalnie zupełnie inne drużyny niż te, które upadły kilka lat temu. Grają na innych obiektach i piłkarsko nie ocierają się nawet o wysoki poziom. Konfrontacja dwóch łódzkich zespołów ciągle jednak elektryzuje miasto. Nie tylko chuliganów, choć to o nich jest najgłośniej.
Przed i po meczu derbowym zatrzymanych zostało 29 osób. W grupie było siedmiu nieletnich. Dokumenty w sprawie 15 dorosłych zostały w poniedziałek przesłane do sądu, który podejmie decyzję o ewentualnej grzywnie - nawet do 5 tys. złotych. Pozostałej szóstce zatrzymanych mężczyzn grożą dużo poważniejsze konsekwencje.
- Cztery osoby usłyszały zarzuty udziału w bójce, za co grozi im do trzech lat więzienia - mówi Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24
Dodaje, że dwie inne osoby są podejrzane o znieważenie funkcjonariusza policji, za co mogą trafić za kratki na rok; jedna odpowie za naruszenie ustawy o imprezach masowych (wtargnął na murawę podczas meczu) - za to przestępstwo grozi mu do trzech lat za kratkami.
Policja na pierwsze od 2012 roku derby Łodzi w III lidze (czwarty poziom rozgrywek - red. ) ściągnęła funkcjonariuszy m.in. z Radomia, Bydgoszczy i Warszawy. Nad miastem latał śmigłowiec, który miał policjantom wskazywać, gdzie przemieszczają się grupki pseudokibiców. Jak się okazało - policja miała dobrą intuicję.
W niedzielę policjanci wylegitymowali blisko 500 osób. Co piąta dostała mandat. Łączna kwota mandatów to ok. 11 tys. złotych.
Bo chociaż piłkarsko derby w niczym nie przypominają poprzednich pojedynków pod względem poziomu, to ciągle rywalizacją dwóch (półamatorskich dziś) drużyn żyje całe miasto.
"Nie zasnę"
Jeżeli ktoś myśli, że na mecz czekali tylko chuligani i pseudokibice, to jest w błędzie. Kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem o nadchodzącym widowisku (albo tym, co w zamyśle miało być widowiskiem) mówili dużo łódzcy dziennikarze. O możliwym wyniku opowiadali lokalni politycy. Dzień przed meczem rzecznik prezydent Hanny Zdanowskiej przyznawał na Twitterze, że "dziś nie zaśnie".
Następnego dnia, kilka godzin przed meczem, pod łódzkim magistratem pojawiła się grupa kibiców Widzewa Łódź. Protestowali, bo nie mogli urzędnikom wybaczyć decyzji o nie wpuszczeniu ich na trybunę ŁKS. Po manifestacji po ulicach rozbiegła się grupa blisko trzystu chuliganów, którzy zaczęli ścierać się z policją. W ruch poszły m.in. butelki, kamienie i puszki z piwem.
W czasie meczu było spokojnie. O godzinie 15 piłkarze Widzewa i ŁKS zaczęli mecz. Oprawa w niczym nie ustępowała ekstraklasie: kibice gospodarzy prowadzili doping przez 90 minut. Na trybunach można było zobaczyć kolorowe oprawy.
Mecz zakończył się remisem - 2:2. Piłkarze bardziej utytułowanej z łódzkich drużyn - Widzewa - stracili zwycięstwo w ostatnich sekundach meczu. Po spotkaniu wiele mówiło się o sytuacjach bramkowych i czerwonej kartce dla piłkarza gości. Mało kto mówił o trzecioligowym poziomie sportowym tych spotkań.
Przebrzmiały klasyk
Widzew Łódź czterokrotnie był mistrzem Polski, ŁKS ma dwa tytuły. Derby Łodzi przez wiele lat były jednym z najważniejszych wydarzeń kolejnych sezonów ekstraklasy. Historia ligowej rywalizacji Widzewa i ŁKS rozpoczęła się w 1948 r., ale regularnie oba zespoły z krótkimi przerwami spotykały się od 1975 do 2012 r. Przez wielu derbowe pojedynki w Łodzi były uważane za najlepsze w Polsce.
- Wyjątkowe było w nich to, że prawie w każdej rundzie spotykały się bardzo dobre drużyny. Sam występowałem w derbach, w 1997 roku. Wicelider ŁKS podejmował liderujący Widzew, a oba zespoły w tabeli dzielił punkt. Poza stroną sportową ich siłą byli także kibice, bo w Łodzi sympatie fanów rozkładają się mniej więcej po równo. Pod tymi względami derby Łodzi przewyższały lokalną rywalizację w Warszawie, Krakowie, czy Trójmieście - mówi Maciej Terlecki, który w derbach występował po obu stronach (5 meczów w ŁKS i 5 w Widzewie).
Wiesław Wraga, uczestnik 12 derbowych pojedynków w barwach Widzewa w latach 80. dodał, że ówczesne pojedynki można nazwać "ligowymi klasykami w pełnym tego słowa znaczeniu".
- Kiedyś cała piłkarska Polska zazdrościła Łodzi tych konfrontacji. Spotykały się w nich ekipy, które zawsze odgrywały ważne role w lidze, a w każdej z nich było po kilku reprezentantów Polski. Za moich czasów po przeciwnych stronach grali w nich m.in. Zbigniew Boniek, Włodzimierz Smolarek, Józef Młynarczyk, Mirosław Tłokiński i Marek Dziuba, Mirosław Bulzacki, czy Jan Tomaszewski – wspominał pomocnik czterokrotnych mistrzów Polski.
Umarły, żyją od nowa
Od tamtej pory oba kluby podążają podobną drogą - spadków z ekstraklasy i I ligi, a następnie upadłości spółek i powołania w ich miejsce nowych podmiotów, których celem jest odbudowa dawnego blasku zasłużonych klubów i powrotu do elity. W tym sezonie byli mistrzowie Polski rywalizują razem w 3. lidze, czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym w kraju.
Jak przyznają prezesi obu klubów niedzielne spotkanie bylo prestiżowe i ważne, lecz najważniejszym zadaniem jest awans do II ligi, który wywalczy tylko zwycięzca rozgrywek.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Radio Łódź | Sebastian Szwajkowski