Wszystko szło zgodnie z planem. Poszukiwany przez policję 25-latek wsiadł w Łodzi do autobusu jadącego do Pragi. Tam miał przesiąść się na samolot i odlecieć do Irlandii. Ale kilka kilometrów przed granicą z Czechami autobus zatrzymała policja. Dlaczego? Bo uciekający 25-latek chwalił się swoim planem na dworcu.
Wszystko wydało się przypadkiem. Do jednego z łódzkich komisariatów przyszedł mężczyzna, który chciał zgłosić wykroczenie. Podczas rozmowy z policjantem, opowiedział ciekawostkę.
- Mężczyzna powiedział, że przed przyjściem do komisariatu był na dworcu autobusowym. Przypadkiem usłyszał, jak jeden z pasażerów opowiada, że ucieka z kraju, bo jest ścigany przez policję - mówi asp. Aneta Sobieraj.
Uciekający był na tyle pewny siebie, że publicznie mówił o tym, że jedzie najpierw do Pragi, a tam łapie samolot do Irlandii.
- Policjant nie zignorował tej informacji. Przekazał sprawę do wyjaśnienia dyżurnemu - dodaje Sobieraj.
Szybka akcja
Kiedy dyżurny sprawdził, że z łódzkiego dworca faktycznie kilka godzin wcześniej wyjechał autobus polskiego przewoźnika w kierunku Pragi - policjanci stwierdzili, że muszą działać.
- Już na tym etapie potwierdziliśmy, że w autobusie siedzi 25-latek poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności za m.in. rozbój, czy kradzież z włamaniem - wyjaśnia asp. Aneta Sobieraj.
Problem był następujący - autobus z uciekającym mężczyzną był w drodze od kilku godzin. A to oznaczało, że jest już bardzo blisko granicy.
- Funkcjonariusze z Łodzi skontaktowali się z kolegami z woj. dolnośląskiego - mówi Sobieraj.
Miejscowi funkcjonariusze namierzyli autobus w Ząbkowicach Śląskich - 16 kilometrów od granicy z Czechami. Mieli ze sobą rysopis poszukiwanego, który dostali od policjantów z Łodzi.
- Autobus został zatrzymany. W środku był poszukiwany mężczyzna. Nie krył zaskoczenia całą sytuacją, ale nie stawiał oporu - dodaje policjantka.
25-latek trafił najpierw do policyjnej izby zatrzymań, a stamtąd do więzienia.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź