Miały być wspólne obchody upamiętniające ofiary Holocaustu, był dyplomatyczny zgrzyt. Burmistrz izraelskiego miasta Kiryat Bialik chciał w Radomsku publicznie mówić między innymi o tym, że Polacy zabili 200 tysięcy Żydów. Polscy samorządowcy nie zgodzili się na udział we wspólnych uroczystościach.
W poniedziałek w Radomsku (woj. łódzkie) miała odbyć się uroczystość upamiętniająca rocznicę Holokaustu radomszczańskich Żydów przez nazistowskich Niemców. Uczestniczyć w nich miała delegacja z partnerskiego miasta Radomska, izraelskiego Kiryat Bialik. Składała się ona z grupy młodych osób, a przewodniczył im burmistrz miasta, Eli Dukorski.
Zamiast wspólnych obchodów doszło do dyplomatycznego zgrzytu. Strona polska mówi o próbie oczerniania Polaków, strona izraelska rewanżuje się oskarżeniami o próbę cenzury i ingerowania w treść wystąpienia.
Kilka dni przed terminem uroczystości, treść przemówienia burmistrza została wysłana do radomszczańskiego magistratu. Chodziło o to, aby strona polska mogła przygotować jego tłumaczenie.
W wystąpieniu izraelskiego samorządowa znalazły się stwierdzenia, że "Polacy wymordowali 200 tys. Żydów". Eli Dukorski chciał też mówić, że chociaż wśród Polaków było wielu Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, to byli oni w mniejszości:
"Stwierdzić należy, że więcej Polaków kolaborowało z nazistami i było wspólnikami tego nieszczęścia, które spadło na świat" - zapisał samorządowiec.
Wersja polska
Te słowa wywołały sprzeciw strony polskiej. Wersję radomszczańskiego magistratu znamy z oświadczenia, które zostało opublikowane na stronie internetowej urzędu.
"Przytoczone cyfry dotyczące liczby ofiar, które nie są odzwierciedleniem ustaleń większości z historyków zajmujących się okresem II wojny światowej. Przedstawione teorie są mocno kwestionowane przez wielu historyków od strony metodologicznej i źródłoznawczej jako nieznajdujące oparcia w dotychczas prowadzonych badaniach" - czytamy w stanowisku, pod którym podpisał się burmistrz Radomska, Jarosław Ferenc.
Strona polska i izraelska mocno różni się co do tego, co działo się po tym, jak treść wystąpienia trafiła do radomszczańskiego magistratu.
Wersja strony polskiej jest następująca: urzędnicy skontaktowali się z polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych i uznali, że nie można ingerować w treść przemówienia gościa z Izraela, bo to państwo - jak określają to urzędnicy - "z którym łączą Polskę liczne więzi i strategiczne partnerstwo".
Radomszczańscy samorządowcy po konsultacjach stwierdzili, że należy zmienić charakter spotkania z delegacją z Kiryat Bialik. Tak, aby nie doszło do niepotrzebnej eskalacji złych emocji podczas uroczystości.
Miało ono być "bardziej koncyliacyjne, pozwalające lepiej się poznać, rozwinąć życzliwe i przyjazne relacje oraz odrzucić stereotypy" (jak czytamy w stanowisku magistratu).
Delegacja z Izraela miała - jak twierdzi radomszczański magistrat - odrzucić pomysł strony polskiej. Dlatego też samorządowcy z Radomska uczcili pamięć ofiar Holocaustu kilka godzin wcześniej - bez udziału gości z zagranicy. Jednocześnie zgodnie z planem odbyły się późniejsze uroczystości z udziałem delegacji z Kiryat Bialik - tyle, że bez obecności polskich przedstawicieli.
Wersja izraelska
Burmistrz Eli Dukorski twierdzi, że Polacy próbowali wymusić na nim zmianę treści wystąpienia. Urzędnikom miały nie spodobać się "przypomnienie o zaangażowaniu obywateli polskich podczas II Wojny Światowej".
Swoje stanowisko wygłosił po hebrajsku na uroczystościach, w których Polacy ostatecznie nie wzięli udziału.
- Poproszono mnie, bym wykreślił liczbę Żydów, zamordowanych przez Polaków podczas wojny. 200.000 Żydów zostało zamordowanych przez Polaków - twierdzi izraelski samorządowiec.
Dodaje, że na tę prośbę był gotów przystać. Ale Polacy mieli żądać też innych zmian.
- Zostałem poproszony o wykreślenie słów, które wspominam teraz, o zaangażowaniu Polaków w czasie wojny. Zostałem poproszony, bym w miejsce Polaków wpisał Ukraińców, zostałem poproszony, bym w miejsce nazistów wpisał niemieckich nazistów i na to się nie zgodziłem - opowiadał w swoim wystąpieniu.
Wtedy to - jak twierdzi polityk - miał usłyszeć, że uroczystości się nie odbędą. Eli Dukorski opowiada, że skontaktował się z izraelskim MSZ, aby omówić sytuację.
- Zadzwoniła do mnie pani wiceminister spraw zagranicznych i powiedziała mi, że treść wystąpienia została przez MSZ (izraelskie - red.) sprawdzona i jest w zupełnym porządku, że zalecają nam, by uroczystość się odbyła - zaznaczał.
Izraelskie MSZ miało poinstruować, żeby uroczystość odbyła się jedynie dla uczniów izraelskich.
Po tym wstępie samorządowiec odczytał treść wystąpienia, które nie spodobało się Polakom. Znalazł się w nim fragment, w którym oskarża Polaków o wojenne zbrodnie:
- 200 tysięcy Żydów zostało zamordowanych przez Polaków podczas tej przeklętej wojny. 200 tysięcy spośród sześciu milionów zamordowanych przez nazistów i ich kolaborantów - podkreślał.
Opowiadał też historię swojej matki, która - według wersji samorządowca - miała wspominać agresję i nienawiść Polaków do Żydów:
- Jedyne wspomnienie, jakie moja mama zachowała z końca wojny to to, gdy pociąg zatrzymuje się na stacji, Polacy zaczęli rzucać w ich stronę kamienie i krzyczeć 'Żydzi won!' - opowiadał.
Do sprawy uroczystości nie chciała odnieść się ambasada Izraela w Polsce. Z kolei polskie MSZ odesłało nas do urzędników w Radomsku.
"Bez oparcia w historycznych faktach"
Do słów izraelskiego samorządowca odniósł się prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Stwierdził on, że żaden historyk nie odważyłby się postawić tezy, że "Polacy zamordowali 200 tys. Żydów".
- To uogólnienie, na które z pewnością nie można się zdecydować w oparciu o fakty historyczne - komentuje prof. Żbikowski.
Tłumaczy, że dane o rzekomym zabójstwie 200 tys. Żydów biorą się z różnych szacunków.
- Można stwierdzić, że około 250 tysięcy Żydów ukrywało się przed nazistowskimi represjami. Do końca wojny przeżyło niecałe 50 tysięcy. Coś zatem musiało się z nimi stać - mówi rozmówca tvn24.pl.
Zaznacza jednak, że w świetle dowodów historycznych nie sposób stwierdzić, ilu ludzi zostało złapanych przez Niemców, a ilu zostało wydanych przez Polaków.
- Z pewnością Polacy mieli swój udział w jakiejś części zbrodni. Ale nie sposób ocenić, w jakiej - mówi prof. Żbikowski.
Słowa, które padły w Radomsku to - jak mówi - "polityka, a nie historyczna analiza".
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź