39-latek, który w Brzezinach pod Łodzią śmiertelnie ranił nożem mężczyznę próbującego go zatrzymać, usłyszał zarzuty zabójstwa, czynnej napaści, spowodowania obrażeń ciała u policjanta i kradzieży rozbójniczej. Grozi mu dożywocie. Nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. Sąd go tymczasowo aresztował. Według ustaleń śledczych, wszystko zaczęło się od kradzieży kremu kawowo-mlecznego o wartości niespełna sześciu złotych.
- Siedziałam w domu, słyszałam trzy strzały. Wyszłam, żeby zobaczyć, co się dzieje. Na Rynku widziałam pana, który leżał cały we krwi – mówi jedna z mieszkanek z Brzezin o tym, co stało się tam w środowe popołudnie. A inna dodaje: - To bardzo duży szok dla całej naszej społeczności. Takie sytuacje się tu nie zdarzają, to jest ogromna tragedia. O tragedii łamiącym się głosem mówi też Ilona Skipor, burmistrz Brzezin: - To była dla nas wszystkich ciężka noc, ciężki poranek. To dla mnie ogromne osobiste przeżycie, bo Ryśka znałam od lat. Mieszkamy tu wszyscy, to jest mała społeczność, my się wszyscy znamy. Burmistrz podkreśliła, że władze miasta dołożą wszelkich starań, by rodzina zabitego mężczyzny nie została w tej sytuacji pozostawiona sama sobie.
Napastnik w szpitalu
Do zdarzenia doszło w środowe popołudnie w Brzezinach. Według relacji świadków, 41-latek prowadzący w tym miejscu sklep, próbował zatrzymać mężczyznę, który wybiegł z pobliskiego marketu i był ścigany przez ochroniarza.
- W okolicy zdarzenia był patrol policji, który na ulicy Staszica zauważył mężczyznę z plecakiem i nożem. Mężczyzna na widok funkcjonariuszy zaczął uciekać. Policjanci dogonili go w bramie, gdzie podjęli próbę zatrzymania napastnika. W trakcie tych czynności mężczyzna zranił jednego z policjantów. W kierunku agresora oddano strzały – relacjonowała rzeczniczka łódzkiej policji.
39-latek trafił do szpitala, gdzie pozostaje pod nadzorem policji. Jego obrażenia nie zagrażają życiu. Niegroźna okazała się także rana zadana 35-letniemu policjantowi. Uratować nie udało się natomiast mężczyzny ugodzonego nożem przez napastnika. 41-latek, mimo długiej reanimacji, zmarł. Zostawił żonę i dwoje dzieci.
Zwrócił na siebie uwagę ochroniarza
Jak przekazuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, 39-letni napastnik wciąż przebywa w brzezińskim szpitalu. Mężczyzna jest dozorowany przez policjantów. Na miejscu zdarzenia - jak informuje Kopania - czynności trwały do "późnych godzin wieczornych". - Zabezpieczono ślady, dowody, przesłuchiwano świadków – podkreśla prokurator. Dodaje, że z dotychczasowych ustaleń wynika, że całe zdarzenie zaczęło się po tym, gdy pracownik ochrony marketu zwrócił uwagę na podejrzane zachowanie jednego z klientów. Ochroniarz stwierdził, że mężczyzna w pewnym momencie schował jeden z produktów pod kurtkę. - Poczekał, aż mężczyzna przejdzie linię kas bez płacenia za ukrytą rzecz. Przy wyjściu podjął interwencję. Mężczyzna wyciągnął wówczas nóż i groził pracownikowi ochrony jego użyciem. Ten zdołał odsunąć się na bok, a następnie podążył za napastnikiem, który kierował się w stronę targowiska miejskiego – relacjonuje Kopania. W pewnym momencie, już na terenie targowiska, ochroniarz miał zauważyć policyjny radiowóz. Wtedy wskazał policjantom mężczyznę, który chwilę wcześniej groził mu nożem. Funkcjonariusze pojechali za nim. - Na widok patrolu napastnik zaczął uciekać. Policjanci opuścili radiowóz, podejmując pościg bezpośredni. Z pomocą próbował przyjść znajdujący się na zewnątrz właściciel jednego ze sklepów. Zaszedł drogę uciekającemu, wówczas ten ugodził go ostrzem noża w okolicę klatki piersiowej – opisuje prokurator. Uciekającego mężczyzny nie zatrzymały ani okrzyki "stój, policja", ani oddany przez jednego z funkcjonariuszy strzał ostrzegawczy. Do zatrzymania doszło dopiero w jednej z bram, gdzie jeden z policjantów został ugodzony nożem w okolicę kolana, a drugi strzałem ranił napastnika w nogę.
Są zarzuty dla 39-latka
Z ustaleń śledczych wynika, że 39-letni napastnik miał na swoim koncie mandat za kradzież sklepową. Był też poszukiwany do odbycia kary zastępczej aresztu.
W czwartek po południu Krzysztof Kopania przekazał, że 39-latek usłyszał zarzuty zabójstwa, czynnej napaści, spowodowania obrażeń ciała u policjanta i kradzieży rozbójniczej. Według śledczych ukradł krem kawowo-mleczny o wartości niespełna sześciu złotych.
Grozi mu dożywocie. Nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. W piątek należy spodziewać się dalszych działań w tej sprawie. Prokuratura wnioskowała o areszt, a sąd się na to zgodził. 39-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
Źródło: Prokuratura Okręgowa w Łodzi, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja