- Drzwi potrafią być zapaskudzone w całości - opowiada pracownica biura poselskiego Grzegorza Wojciechowskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Wejście jest regularnie przez kogoś opluwane. Sprawca pozostaje bezkarny.
Do pierwszego incydentu doszło w styczniu 2017 roku.
- Nie mam żadnych wątpliwości, że ktoś opluwa to biuro. Plwocin czasami jest tak dużo, że pokrywają one niemal całe drzwi i nie ma jak klamki dotknąć - mówi nam pracownica biura poselskiego przy ulicy Szewskiej w Piotrkowie.
Aspirant Ilona Sidorko, rzeczniczka piotrkowskiej policji mówi w rozmowie z dziennikiem "Faktu", że do dziś podobnych incydentów było już 11 razy.
- Na razie nie została zatrzymana osoba, którą można by było powiązać ze sprawą - mówi policjantka.
Biuro posła Wojciechowskiego znajduje się kilkadziesiąt metrów od głównego rynku w Piotrkowie. Obszar przed drzwiami wejściowymi objęty jest monitoringiem miejskim. Policja przejrzała filmy. Efekt?
- Na podstawie zapisów nie udało się nikogo połączyć ze zdarzeniami - ucina przez nas policjantka.
W okolicy biura posła porusza się wiele osób. Splunięcie na drzwi trwa kilka chwil i może być niezauważalne z oddali.
Ślady biologiczne i druga kamera
Funkcjonariusze policji zabezpieczyli ślady biologiczne pobrane z oplutych drzwi.
- Ślady te będą użyteczne, po zatrzymaniu osoby podejrzewanej. Wtedy będzie można porównać zabezpieczone ślady z próbkami od zatrzymanego - opowiada tvn24.pl policjantka.
Teoretycznie policja mogłaby dowiedzieć się sporo na temat sprawcy. W Magazynie TVN24 informowaliśmy niedawno, że ze śladów biologicznych można wyodrębnić DNA. A współcześni kryminalistycy na podstawie kodu genetycznego potrafią określić wiek, płeć, kolor oczu i włosów osoby poszukiwanej. DNA informuje też o tym, jakiej rasy jest dany człowiek.
Tyle teoria. Bo śladów z poselskich drzwi nikt nie zamierza tak drobiazgowo analizować.
- Sprawca dopuścił się wykroczenia z artykułu 49 i 140 Kodeksu Wykroczeń. W tego typu przypadkach pobrane ślady nie są tak szczegółowo badane - mówi policjantka.
Artykuł 49 mówi o odpowiedzialności osoby, która "w miejscu publicznym demonstracyjnie okazuje lekceważenie Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom". Za to wykroczenie grozi kara aresztu lub grzywny.
Artykuł 140 przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny do 1,5 tys. złotych za "publiczne dopuszczanie się nieobyczajnego wybryku".
- Cztery postępowania się zakończyły odstąpieniem od ukarania, pozostałe sprawy są w toku - kończy asp. Sidorko.
Żeby zwiększyć szanse na złapanie sprawcy, pod koniec kwietnia przy biurze poselskim pojawiła się kamera. Od tego momentu doszło do dwóch kolejnych "ataków".
- Jeszcze nie przejrzeliśmy wszystkich nagrań. Mam nadzieję, że tym razem nie tej osobie nie ujdzie to na sucho - kończy pracownica biura poselskiego.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź