- Zwierzęta są ciężarem dla gmin i dobrym źródłem zarobku dla hycli. Bezdomne psy i koty trafiają do zaniedbanych schronisk, albo są od razu zabijane - podkreśla NIK. Kontrolerzy od kilku lat alarmują, że trzeba zmienić prawo w tym zakresie. Na razie te apele są nieskuteczne.
W ostatnich dziesięciu lat liczba porzucanych zwierząt wzrosła o 1/4. Bezdomne psy i koty są odławiane przez firmy zatrudnianie przez gminy. Potem albo trafiają do zbyt ciasnych i niedostosowanych schronisk, albo są zabijane na miejscu. Takie są ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, która od 2013 alarmuje, że odławianie zwierząt to w kraju opłacalny i brutalny biznes.
- Aż 60 procent gmin odławia zwierzęta "donikąd". Zwierzętom nie zapewnia się miejsc, gdzie mogłyby trafić. Mamy absolutne przekonanie, że pod tym hasłem kryje się uśmiercanie zwierząt - mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Paweł Biedziak, rzecznik NIK dodaje, że niektóre samorządy uznały, iż wszystkie bezdomne zwierzęta stanowią zagrożenie i nawet nie próbowały znaleźć im miejsca w schroniskach - zgadzając się tym samym na uśmiercanie psów i kotów przez hycli.
NIK chce zmian w prawie
W czwartek Izba zorganizowała konferencję prasowej w tej bulwersującej sprawie, w której uczestniczyli m.in. parlamentarzyści, którzy od 2013 roku pracują nad zmianami w prawie, które mają ukrócić ten bulwersujący proceder.
Już dwa lata temu NIK alarmowała, że należy wprowadzić ustawowy obowiązek rejestracji i znakowania psów. Tak, żeby zwierzęta nie mogły znikać bez śladu. Jak mówi TVN24 Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji, nowy projekt zmian w prawie jest już gotowy, ale wciąż nie jest procedowany.
Nad nowelizacją przepisów pracuje Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt, którego przewodniczącym jest Paweł Suski z PO.
- Nowe prawo będzie odpowiedzią na problemy zgłoszone przez NIK. Oprócz tego wymusi m.in. wprowadzenie jednolitego systemu, który pozwoli na lepszą ewidencję zwierząt - zapewnia poseł.
Kiedy jednak nowe prawo wejdzie w życie? Na razie nie wiadomo.
Schroniska jak obozy zagłady
Jeżeli bezdomny pies lub kot nie zostanie uśmiercony od razu, to - zdaniem NIK - często trafia do przepełnionych i niedofinansowanych schronisk, gdzie ma niewielkie szanse na przeżycie. Dane sprzed dwóch lat wskazują, że psy i koty nie mają odpowiednich pomieszczeń, legowisk ani wybiegów (71 proc. kontrolowanych schronisk), przebywają w złych warunkach sanitarnych - zanieczyszczonych odchodami kojcach i boksach (43 proc.), często są źle karmione (21 proc.), a nawet narażone na zranienia.
Beata Krupianik z fundacji "Karuna, ludzie dla zwierząt" porównuje w rozmowie z nami polskie schroniska do obozów zagłady.
- Placówki zarabiają za każdy dzień przetrzymywania psa lub kota. Znaleźliśmy zwierzęta poczipowane kilkukrotnie. W efekcie za jedno zwierzę płaci kilka gmin - opowiada nasza rozmówczyni.
Jest to możliwe, bo w kraju nie obowiązuje system ewidencji zwierząt. Zdaniem Izby hycle wyłapują zwierzęta i wypuszczają je w innej gminie. Żeby można było na nim jeszcze raz zarobić.
Uzdrowić schroniska
NIK podkreśla, że należy zmienić sposób tworzenia schronisk. Tak, żeby opieką nad zwierzętami zajmowały się kompetentne osoby.
- Zgoda na prowadzenie schroniska powinna być wydawana po pozytywnej ocenie inspekcji weterynaryjnej – podkreśla Paweł Biedziak.
Problem w tym, że samorządy często nie są zainteresowane sprawdzaniem, czy i jak żyją psy schwytane na ulicach – aż 80 proc. kontrolowanych przez Izbę gmin nie żądało od schronisk prowadzenia rzetelnych rejestrów przyjętych zwierząt.
Paweł Gebert z fundacji OTOZ Animals podkreśla, że samorządowcy nie jeżdżą oglądać psów, za które przecież płacą publicznymi pieniędzmi.
Duże pieniądze
Według Izby aż 30 proc. pieniędzy przeznaczonych na opiekę nad zwierzętami wydano nielegalnie. Gminy płaciły firmom, które nie miały odpowiednich zezwoleń na wyłapywanie zwierząt i nie zapewniały im miejsc w schroniskach.
- Środki były też wydawane niegospodarnie. Gminy płaciły schroniskom, które nie potrafiły zapewnić nawet minimalnych standardów opieki nad zwierzętami – kwituje Biedziak.
Najwyższa Izba Kontroli wyliczyła, że na przestrzeni dwóch lat (2011 i 2012 r.) samorządy wydały nielegalnie, albo niegospodarnie ponad 1,5 mln złotych publicznych pieniędzy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24