Najpierw zajechali drogę rowerzyście, potem go gonili i wyzywali. Na koniec wyprzedzili i czekali przy krawędzi jezdni. Potem uderzyli w głowę. - Cudem nic się nie stało, ale tak już kiedyś zginął człowiek - mówi w rozmowie z tvn24.pl zaatakowany.
Zaczęło się niewinnie.
- Jechałem przez Rzgów. Na światłach zatrzymał się samochód, który chciał skręcić w lewo - opowiada Cezary Maj, rowerzysta.
Stojący na skrzyżowaniu samochód chciał wyminąć po prawej kierowca samochodu osobowego. Nie zauważył jadącego rowerzysty.
- Machnąłem na niego ręką. Ale nie zrobiłem żadnego obraźliwego gestu - zarzeka się rozmówca tvn24.pl.
"No chodź, no!"
W samochodzie jechało dwóch mężczyzn.
- Zaczęli na mnie krzyczeć, wyzywali - opowiada Maj.
Sam nie pozostał dłużny: "Spie..., kur...!" rzucił w odpowiedzi. Wtedy myślał, że to koniec sporu. Mylił się.
Dwaj mężczyźni z samochodu wyprzedzili rowerzystę, zatrzymali się i wysiedli z pojazdu. Czekali przy krawędzi jezdni.
- Kiedy przejeżdżałem obok nich, dostałem cios. Ledwo utrzymałem równowagę, niemal wpadłem w drzewo - opowiada.
"Frajer je...!"
Na nagraniu przekazanym redakcji tvn24.pl widać, że do oszołomionego rowerzysty podbiegają agresywni mężczyźni. Cezary Maj sięgnął po gaz.
- Odejdź! - słychać jego głos.
- No i co teraz? - pyta prowokacyjnie jeden z napastników, który wyraźnie ma ochotę na konfrontację: oddaje koledze okulary i plastikową butelkę.
Na szczęście do kolejnych rękoczynów już nie dochodzi. Obie strony jadą w swoją stronę. To jednak nie kończy sprawy.
Będą zarzuty?
Maj o wszystkim powiadomił policję. I przekazał nagranie z całego zajścia.
- Skierowaliśmy do sądu wniosek o ukaranie kierowcy. Między innymi za przekroczenie podwójnej linii ciągłej, wyjście przed jadący pojazd czy zatrzymanie pojazdu na skrzyżowaniu - opowiada mł.asp Grzegorz Stasiak z policji w Koluszkach.
Fragment, na którym widać moment ataku został przekazany przez funkcjonariuszy do prokuratury. A śledczy zdecydowali o wszczęciu postępowania. Na razie tyczy się ono kierowania gróźb karalnych.
Jak w Pabianicach
Atak na rowerzystę jest bardzo podobny do tego, w którym zginął 31-letni Piotr Królik spod Pabianic (woj. łódzkie). On też pokłócił się z kierowcą samochodu osobowego. Też był ścigany i - w końcu - oprawcy czekali na niego przy krawędzi drogi. Tam dostał cios, po którym stracił równowagę i wpadł na autobus. Zginął na miejscu.
- Od razu mi się ta historia przypomniała. Aż mi się zimno zrobiło - kręci głową Cezary Maj.
Pan prowokacja?
Film, na którym widać zdarzenie ze Rzgowa szybko stało się hitem w sieci. Internauci przeanalizowali inne filmy Maja i stwierdzili, że świadomie szuka problemów na drodze.
Jako przykład podawali m.in. film, na którym zmusza kierującą samochodem osobowym do cofnięcia za sznur samochodów, bo on jechał na drodze z pierwszeństwem i nie chciał zjechać z drogi. Albo ten opublikowany z jego konta (Maj twierdzi, że nie jest autorem), na którym jeździ w tunelu trasy W-Z w Łodzi.
Sam Cezary Maj nie czuje się prowokatorem.
- Ludzie mają chyba do mnie żal, że walczę o prawa rowerzystów, którzy są marginalizowani. To ludzi drażni, stąd te negatywne uwagi - ocenia.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kadry z filmu