Pięć lat temu został prawomocnie skazany na dwa lata i dziesięć miesięcy więzienia. 37-letni dziś mężczyzna nie stawił się jednak do odbycia kary i zniknął. Wpadł teraz. Próbował jeszcze uciec na dach i na działkę sąsiada, ale tam już czekali policjanci.
W przeszłości był wielokrotnie notowany - między innymi za pobicia i udział w zorganizowanych walkach pseudokibiców, czyli ustawkach. W 2011 roku dopuścił się pobicia, za które został skazany na karę bezwzględnego więzienia.
- Wyrok uprawomocnił się w 2015 roku. Od tego czasu skazany zmieniał adresy zamieszkania, aby nie trafić za kratki - opowiada nadkomisarz Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Otoczony
Dobra passa skończyła się w środę. Wtedy to do drzwi domu jednorodzinnego w podłódzkim Andrespolu zapukali policjanci.
- Funkcjonariusze poprzedzili akcję odpowiednim rozpoznaniem, zdając sobie sprawę, że poszukiwany będzie próbował uciekać - opowiada Kolasa.
Drzwi policjantom otworzyła żona 37-latka. Powiedziała, że męża nie ma. W tym czasie 37-latek próbował wyjść na dach garażu.
- Chciał uciec na sąsiednią posesję. Tam jednak już czekali inni policjanci. Dlatego mężczyzna zrezygnował z ucieczki, wrócił do domu i oddał się w ręce policji - dodaje nadkomisarz Adam Kolasa.
37-latek trafił bezpośrednio do aresztu śledczego. Na wolność ma wyjść za niecałe trzy lata.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: KWP Łódź