„Tramwaj zwany pożądaniem” to osobliwa tragedia, w której nikt nie umiera. Przynajmniej nie dosłownie. „Un tramway” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, wystawiany w paryskim teatrze L’Odéon z Isabelle Huppert i Andrzejem Chyrą w rolach głównych, pokazuje jednak, że umrzeć można na wiele sposobów. Spektakl, niebawem do obejrzenia w Warszawie, jest prawdziwą podróżą do piekła dla znakomitej w roli Blanche Huppert. Dla widza zresztą też.
„Tramwaj zwany pożądaniem” Tennessee’ego Williamsa jest dla Krzysztofa Warlikowskiego jedynie punktem wyjścia do rozprawy nad cierpieniem i szaleństwem głównej bohaterki, Blanche Dubois. W oryginale Williamsa Blanche opuszcza utraconą rezydencję „Belle Reve” (Piękne Marzenie) i jedzie do Nowego Orleanu odwiedzić swoją siostrę Stellę i jej męża-Polaka, Stanleya Kowalskich.
Blanche wysiada z tramwaju nazywanego „Pożądaniem” na przystanku „Pola Elizejskie” gdzie, zamiast krainy mlekiem i miodem płynącej, czeka ją zderzenie z brutalną rzeczywistością. Stanley okazuje się być na wpół-zwierzęciem, człowiekiem brutalnym, który nie zawaha się zgwałcić szwagierki pod nieobecność zakochanej w nim do szaleństwa żony. Ale ten jego prymitywizm obnaża kłamstwo, w jakim żyje Blanche. To jednak dla niej zbyt wiele. Jej roztrzaskana tożsamość nie jest w stanie tego wytrzymać. Blanche popada w szaleństwo.
Warlikowski zachował szkielet fabuły Williamsa, dorzucił jednak do niej elementy innych tekstów: „Edypa w Kolonie” Sofoklesa, „Damy Kameliowej” Dumasa, fragmenty Flauberta, „Uczty” Platona, „Salome” Oscara Wilde’a i piosenki takie jak „All by myself” czy „Common people”.
Triumf Huppert
Zacznijmy jednak od początku. Roznegliżowana Isabelle Huppert w roli Blanche siedzi na stołku i próbuje pozbierać swoją osobowość. I choć sztuka praktycznie jeszcze się nie zaczęła, już widać, że Blanche jest w stanie rozkładu. Nie potrafi mówić, mamrocze, drapie się w szaleństwie i powtarza wciąż ten sam wiersz. I od tych pierwszych minut jest to aktorski popis Huppert, który będzie trwał do samego końca, podobnie jak rozpaczliwe próby Blanche odnalezienia własnej osobowości.
Nic z tego. Nadchodząca starość, mąż, który po dokonaniu seksualnego coming-outu popełnił samobójstwo i romans z własnym uczniem coraz mocniej pchają bohaterkę w ramiona obłędu.
Huppert w „Un Tramway” daje z siebie więcej niż wszystko. 55-letnia aktorka tarza się po podłodze, histerycznie krzyczy paląc jednego papierosa za drugim, biega na niebotycznie wysokich obcasach (w sztuce ubiera ją Christian Dior i Yves Saint-Laurent), tańczy, rozbiera się i przebiera, wciąż grając w niebezpieczną grę ze swoim szwagrem. To ona jest gwiazdą i na niej skupia się całe show. Chyra w roli Stanleya jest schowany w jej cieniu, ale dzielnie próbuje dotrzymać jej kroku. Jest zimny, cyniczny i spokojny, chociaż może zbyt delikatny jak na brutalnego Kowalskiego.
Duet Huppert- Chyra całkowicie by tej sztuce wystarczył. Tak naprawdę pozostali aktorzy: Florence Thomassin (Stella) i Yann Collette (Mitch) są zbędni. Może jedynie dopełniają obrazu przerażającej rodziny, w której każdy „ma problem”.
Kolory i kręgle
Co imponuje w „Un Tramway” to typowa dla Warlikowskiego estetyka. Przygotowana razem z Małgorzatą Szcześniak scenografia to zbudowany z pleksiglasu korytarz w poprzek sceny, południowoamerykańska Madonna mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy, toaleta, umywalka i kręgle, w które Stanley gra wieczorami ze swoim kumplem Mitchem.
Reżyser wykorzystuje też kamerę, tak że widz równolegle z grą aktorów na scenie widzi zbliżenie ich twarzy (co nie do końca jest szczęśliwym pomysłem). Do tego mocna, niemal ogłuszająca muzyka techno. I bardzo silne światło, które hipnotyzuje, jak w scenie, kiedy ubrana w fioletowy kokon i jaskrawo oświetlona Huppert porusza się w jakimś dziwnym tańcu na czarnej scenie.
Męcz mnie, dręcz mnie
Długie (2 godz. 45 min.) przedstawienie wyczerpuje. Piosenki, monologi w rodzaju „najpierw trzeba pokochać siebie, a dopiero potem mężczyznę”, wstawki z innych tekstów i długie sceny miotającej się po podłodze Blanche przeszkadzają w odczytaniu prostego w gruncie rzeczy przesłania: zrozumienia, czym jest cierpienie.
Całe szaleństwo Warlikowskiego, aktorzy kolejno paradujący po scenie nago, gra świateł i kolorów nadają sztuce oryginalny styl. Pytanie tylko: po co? Spektakl, choć chwilami piękny, a chwilami wstrząsający, jest przede wszystkim męczący.
Opinie podzielone
Bilety na spektakl w Paryżu rozeszły się jak świeże bułeczki, ale francuska prasa podzieliła się w kwestii „Tramwaju”. Krytycy wprawdzie bili pokłony Huppert i chwalili Andrzeja Chyrę, ale najważniejsze dzienniki, „Le Monde” i „Le Figaro” nazwały adaptację Warlikowskiego tramwajem kolejno „pędzącym donikąd” i „wykolejonym”. Recenzenci zarzucają polskiemu reżyserowi, że w swojej wariacji na temat sztuki Williamsa posunął się za daleko i w rezultacie zaserwował widzom niezrozumiałą mieszankę cytatów i efektów wizualnych. „Le Figaro” pisał o „trzygodzinnej karze” zadanej widzom, a „Le Monde” o tym, że w „Tramwaju” brakuje „ludzkiej głębi”.
Pozytywnie o „Tramwaju” pisał praktycznie tylko dziennik „Libération”. - Warlikowski pokazuje nie litość, ale empatię dla cierpienia i okrutnej melancholii - twierdzi René Solis, recenzent dziennika. Ale to odosobniony głos. W recenzjach paryskich krytyków, którzy Warlikowskiego znają chociażby z głośnej „(A)pollonii” najczęściej powtarza się jedno słowo: rozczarowanie.
Tramwaj. Przystanek: Warszawa
O tym, czy spektakl jest podróżą do piekieł tylko dla głównej bohaterki, czy również dla widza, będzie można przekonać się 12 kwietnia. Przedstawienie, wystawiane w Paryżu do 3 kwietnia, grane będzie w Warszawie 12-14 kwietnia w ramach 30. Warszawskich Spotkań Teatralnych.
Joanna Kocik, Paryż /sk
Un tramway/Tramwaj
miejsce premiery: Nowy Teatr
data premiery: 04-02-2010
reżyseria: Krzysztof Warlikowski
tłumaczenie: Wajdi Mouawad
scenografia: Małgorzata Szczęśniak
muzyka: Paweł Mykietyn
Adaptacja: Krzysztof Warlikowski, Wajdi Mouawad, Piotr Gruszczyński Obsada:
Blanche Dubois - Isabelle Huppert
Stanley Kowalski - Andrzej Chyra
Stella - Florence Thomassin
Mitch - Yann Collette
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24