"Ludzie zatrzymywali się na ulicach. Stali oniemiali" - media na całym świecie opisują kontrowersje, jakie wzbudziła firma American Apparel. Chodzi o walentynkowy wystrój nowojorskiego sklepu, gdzie na witrynie stanęły manekiny z obfitym owłosieniem łonowym wyzierającym spod damskich fig. "Mają przede wszystkim uzmysłowić ludziom prawdę. Pokazywać naturalny seksualizm" - tłumaczy odzieżowy gigant.
"Te manekiny mają problemy pielęgnacyjne" - napisał szyderczo "Daily Mail". "Zapraszamy do nowego trendu: manekiny nie potrzebują wosku. American Apparel uważa, że to powinien być trend w modzie - dla prawdziwych kobiet" - napisał portal PRNewser.
Do tego grona dołączył nawet poważny "Time", który popiera "rosnący ruch akceptacji włosów łonowych", jaki na łamach "New York Timesa" zapoczątkowały gwiazdy Cameron Diaz i Gwyneth Paltrow, namawiające do "powrotu do bardziej naturalnego stanu".
"Co teraz króluje wśród modowych akcesoriów? Obfite włosy łonowe" - zawyrokował "Daily Telegraph" i dodał, że kobiety poczuły ulgę, bo "konieczność odwiedzania kosmetyczki co sześć tygodni wreszcie spada nisko na liście ich priorytetów".
"Kobiety powinny być dumne z intymnych hodowli"
Tak media na całym świecie zareagowały na nową kampanię odzieżowego giganta, który z okazji Walentynek zamówił specjalne manekiny: w witrynie sklepu na East Houston Street w samym sercu Nowego Jorku stanęły plastikowe modelki w przezroczystej damskiej bieliźnie, którym spod majtek wyzierają kępy włosów, a spod przezroczystych staników wyraźnie odznaczają się sutki. Ustawiono je tam o 3 nad ranem kilka dni temu i wciąż wzbudzają kontrowersje.
"Ludzie zatrzymywali się na ulicach. Stali oniemiali. Co chwilę błyskały światła fleszy" - opisał zamieszanie Huffington Post. Zdjęcia manekinów nie tylko trafiły na strony blogerów, ale i do oferty znanych agencji fotograficznych. Pod sklepem wciąż zbierają się gapie.
American Apparel nie kryje, że przede wszystkim chodziło o zainteresowanie klientów, ale dopisuje też do tego teorię feministyczną: "Kobiety powinny być dumne ze swoich intymnych hodowli".
"Jesteśmy marką, która hołduje naturalnemu pięknu kobiet, a walentynkowa wystawa jednego z naszych sklepów to tego potwierdzenie. Stworzyliśmy ją po to, aby pokazać, co znaczy być sexy i skłonić do rozważań nad naturalną wygodą kobiet. To tak samo jak walczymy z używaniem Photoshopa przy tworzeniu sesji i kampanii modowych" - oświadczył Ryan Holiday z American Apparel.
Szef masturbuje się w czasie wywiadów
To nie pierwszy raz, gdy firma Dova Cherneya wykorzystuje kontrowersje do promocji. Sprzedawała koszulki z waginą w czasie menstruacji, otwarcie promowała związki homoseksualne i wykorzystywała w kampanii modelki dotykające się po pośladkach czy całujące się czule w usta. Seksualność to ulubiony temat jej reklam: w 2009 roku modelka z gołym biustem okazała się 16-latką, a markę oskarżono o promowanie pedofilii.
Niemal każda kampania tej marki prowokuje zarzuty o uprzedmiotowienie kobiet i traktowanie ich wyłącznie jako obiekty seksualne. Część z nich zostało zakazanych w Wielkiej Brytanii.
Pomysł na promocję od początku był prosty: twarzami reklam są - zamiast supermodelek - zwykłe dziewczyny (często pracownice American Apparel) i wszystkie są fotografowane w pozach niczym z pism erotycznych. Nie noszą biustonoszy, mają prześwitujące majtki, albo chętnie je zdejmują. Wiją się w pościeli, biorą prysznic. Firma tłumaczy, że "pokazuje prawdziwych ludzi w codziennych sytuacjach, by klienci firmy mogli się do nich odnosić, jakby oglądali portrety swoich znajomych udostępniane na portalach społecznościowych".
Już sam założyciel AA od debiutu starał się wywołać zamieszanie wokół swojej firmy i swojej osoby, np. przyznawał się publicznie do romansów z pracownicami. Do tej pory pięć kobiet - w tym jedna 17-latka - pozwało go za napastowanie seksualne (namawianie do seksu, próby robienia zdjęć bez zgody kobiet). Zasłynął też z ekscentrycznych zachowań seksualnych, np. masturbowania się w czasie wywiadów.
Choć obrana taktyka nieraz ściągała na firmę kłopoty z prawem, finansowo okazała się opłacalna. W drugim kwartale 2013 roku firma zarobiła netto 162 mln dol., co dało jej 16-procentowy wzrost w porównaniu z drugim kwartałem 2012 roku.
Autor: am/kka / Źródło: tvn24.pl