Najnowsza część filmu o walkach ludzi z bezwzględnymi maszynami ledwie w czwartek weszła do kin w USA i Kanadzie, a już zarabia grube miliony. "Terminator: Ocalenie" przyniósł producentom 13,4 mln dolarów zysku. Fanom serii nie przeszkodził fakt, że w obrazie po raz pierwszy nie zagrał Arnold Schwarzenegger.
"Terminator: Ocalenie" (Terminator Salvation) to czwarty film o walce ludzi z okrutnymi cyborgami.
Okazało się, że brak Schwarzeneggera, który jako gubernator Kalifornii teraz przede wszystkim boryka się z problemami budżetowymi, a nie filmowymi, nie spowodował zmniejszenia zainteresowania publiczności. Uwagę tym razem przykuwa Christian Bale, który wcielił się w postać Johna Connora - przywódcy ludzi.
Produkcja szybko się zwróci?
Producenci i dystrybutorzy filmu zacierają ręce. Pierwsze dni wyświetlania przyniosły zyski większe od oczekiwanych. Spodziewają się, że podczas przedłużonego o jeden dzień weekendu (w poniedziałek przypada w USA święto Memorial Day) najnowszy "Terminator" zgromadzi w kasach ok. 70 mln dol. (koszt produkcji wyniósł ok. 200 mln dol.).
Źródło: PAP