Jerzy Skolimowski, który w środę podczas gali inauguracyjnej festiwalu filmowego w Wenecji otrzymał nagrodę Złotego Lwa za całokształt twórczości, powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej, że jednym z tematów w kinie powinna stać się kwestia migracji.
W czasie spotkania z krytykami filmowymi i mediami z wielu krajów w wypełnionej do ostatniego miejsca wielkiej sali konferencyjnej festiwalu, Skolimowski podkreślił: "Sam byłem emigrantem przez wiele lat i wiem, co to znaczy opuścić swój kraj i zacząć życie od nowa". Wyraził też opinię, że uchodźcy "zasługują na to, by patrzono na nich z sympatią".
Polskie kino ma się dobrze
- Uważam, że ten temat powinien pojawić się w filmach w najbliższej przyszłości - powiedział reżyser. - Powinniśmy spróbować dowiedzieć się czegoś o nich, zrozumieć ich, a potem oceniać. Jeśli opinie oparte są na uprzedzeniach, nie jest to dobre - dodał Pytany o obecną kondycję polskiego kina odparł, że przeżywa ono dobry okres, a polskie filmy są na niemal wszystkich ważnych międzynarodowych festiwalach. W tym kontekście wymienił Locarno i San Sebastian. Skolimowski oświadczył, że będzie starał się udowodnić, że zasłużył na Złotego Lwa za całokształt twórczości. Zadeklarował, że nie traktuje tego wyróżnienia jako klamry kończącej jego twórczość i wyraził przekonanie, że znajdą się ludzie, którzy będą zachęcać go do dalszej pracy.
"Cenzura nie jest rzeczą dobrą"
Polskiego reżysera pytano też, czy cenzura może być inspirująca dla twórców. - Oczywiście żadna cenzura nie jest rzeczą dobrą - zastrzegł od razu. Wspominał, że w latach 60. sam doświadczył jej działania. - Szukaliśmy dróg, jak uniknąć cenzury czy lepiej: jak ją oszukać - wyjaśnił reżyser. Opowiadał o posługiwaniu się metaforami i nowymi formami wyrazu. - To był kreatywny aspekt stworzony przez cenzurę - mówił. - Byłem jednym z tych, którzy prowadzili grę z cenzurą - stwierdził filmowiec. Przyznał, że raz "przesadził" w filmie "Ręce do góry" z 1967 roku, gdzie posłużył się portretem Stalina. Film został zatrzymany przez cenzurę, która - jak zaznaczył Skolimowski - "zrozumiała" jego intencje. Reżyser tłumaczył, że właśnie ten film był powodem jego emigracji.
Autor: tmw/kk / Źródło: PAP