Obrażanie się na internetowe piractwo jest równie skuteczne jak obrażanie się na deszcz - uważa Andrzej Sapkowski. Piratów rozumie, bo - jego zdaniem - 50 złotych za płytę z muzyką to sporo. - Nie powinny kosztować więcej niż 15 złotych - ocenia pisarz. Audiobook z jedną z jego powieści, który niedawno trafił do sklepów, kosztuje... 59.
Andrzej Sapkowski, najbardziej znany polski pisarz fantasy, na spotkaniu z czytelnikami w Warszawie promował swoją najnowszą, wydaną po pięcioletniej przerwie książkę "Żmija" oraz audiobook "Narrenturm". Był też odpytywany ze swoich opinii o internetowym piractwie. Autor "Sagi o wiedźminie" nie rzucał gromów na ściągających pliki.
- Uszczknięcie z gigantycznych dochodów Gatesa to jednak nie to samo, co rąbnięcie babci podkówki z drobnymi. Choć oczywiście oba czyny są mało chwalebne - zastrzegł. I dodał: - A narzekanie na internetowe piractwo przypomina obrażanie się na fakt, że pada deszcz, bo złodziejstwo zawsze było i będzie.
Płyty są za drogie. "Narrenturm" też
Dlatego pisarz dostrzega pewne usprawiedliwienie dla tych, którzy nielegalnie ściągają pliki mp3 z muzyką. - Gdyby ktoś arbitralnie ustalił cenę bochenka chleba na przykład na 65 złotych, to pewnie wszyscy byśmy kradli, ja też, bo to stanowczo za dużo. Podobnie jest z płytami z muzyką, które nie powinny kosztować więcej niż 15 złotych. Wynika to z kalkulacji kosztów nagrania, produkcji, praw autorskich. Cała reszta z 50 złotych, które płacimy za przeciętną płytę, to czysty zarobek nadmiernie chciwych koncernów muzycznych - mówił Sapkowski.
Narzekanie na internetowe piractwo przypomina obrażanie się na fakt, że pada deszcz, bo złodziejstwo zawsze było i będzie sapkowski
Obecny na sali producent audiobooka "Narrenturm" opartego na powieści Sapkowskiego (cena: 59 złotych) na te słowa zbladł. Jak stwierdził, w takim razie produkcja drugiej części słuchowiska powinna stanąć pod znakiem zapytania, bo jeżeli wszyscy użytkownicy będą kradli, to nie starczy nawet na gaże dla aktorów, nie wspominając o efektach specjalnych.
Do tego autor się nie odniósł, za to skomplementował audiobooka. - Przypomina mi to słuchowiska radiowe z zamierzchłych, przedtelewizyjnych czasów, które bardzo lubiłem. Bardzo dobrze, że ta forma przekazu wraca do łask - powiedział.
"Nie ma życia poza internetem"
Czytelnicy pytali autora także o metody pracy. Sapkowski, który przez większą część swojego życia pisał odręcznie lub na maszynie, teraz nie wyobraża sobie życia bez komputera. - Powiem więcej: nie ma życia poza internetem. Kogo nie ma w Googlach, ten właściwie nie istnieje, albo może i istnieje, ale to taka połowiczna, marna egzystencja. Internet przypomina mi najbardziej postać z "Bajek robotów" Lema - Demona II Stopnia, którego skonstruowali Trurl z Klapaucjuszem. Ostatecznie konstruktorzy muszą go zniszczyć albo zginąć w powodzi informacji, którymi zasypuje ich Demon. Tak też może skończyć ten, kto do internetu zabiera się bez przygotowania, bez sprecyzowania na przykład, czego szuka - uważa pisarz.
Nie ma życia poza internetem. Kogo nie ma w Googlach, ten właściwie nie istnieje, albo może i istnieje, ale to taka połowiczna, marna egzystencja sqapkowski
Zapytany, jakie książki fantasy z ostatnich lat może zarekomendować czytelnikom, Sapkowski wskazał Neila Gaimana, którego każda nowa powieść "po prostu rzuca na kolana" - jak powiedział polski klasyk literatury fantasy. Sapkowski poleca także twórczość młodej amerykańskiej pisarki o polskich korzeniach - Naomi Novik.
A teraz słodkie lenistwo
Sapkowski jest najczęściej po Lemie tłumaczonym polskim autorem fantastyki. Szczególną popularnością jego proza cieszy się w Czechach i Rosji. Zapytany podczas spotkania, czym będzie się zajmować po publikacji "Żmii" stwierdził, że ma w planach realizowanie swego idealnego modelu życia, a mianowicie chce pogrążyć się w słodkim nieróbstwie. - Na lenistwo trzeba sobie zapracować. Ja już sobie zapracowałem - dodał pisarz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP