Pięć kin w Nowosybirsku ukarano za naruszenie prawa zabraniającego promocji narkotyków. Poszło o "Wilka z Wall Street" z Leonardo DiCaprio w roli zepsutego maklera giełdowego, w którym aż roi się od scen z używkami. "Film gloryfikuje subkulturę narkomanów i pokazuje wyidealizowany obraz stosowania dragów" - uznał sąd i nałożył karę w wysokości 4 mln rubli.
Kokaina, quaalude'y, lemony i inne pigułki w ilościach hurtowych - to wszystko filmowy Jordan Belfort zażywał w "Wilku z Wall Street" (na planie aktorzy zamiast narkotyków "wciągali" witaminę B dla dzieci). Do tego dochodziły sceny z wulgaryzmami, seksem i upijaniem się.
Na Syberii największe kontrowersje wywołały te fragmenty, w których widać, jak bohaterowie narkotyzują się. W Nowosybirsku - trzecim co do wielkości mieście w Rosji, z 1,5 mln mieszkańców - regionalny departament Federalnej Służby ds. Kontroli Narkotyków wniosła sprawę przeciw sieci kin Kinositi, które wyświetlają hollywoodzki hit z Leonardo DiCaprio w roli głównej.
Jak podaje "Moscow Times", zarzucono jej propagowanie narkomanii i łamanie prawa zabraniającego promocji narkotyków.
"Zwalczać handel narkotykami, a nie atakować filmy"
"Film gloryfikuje subkulturę narkomanów i pokazuje wyidealizowany obraz stosowania dragów" - uznał sąd okręgowy w Nowosybirsku i nałożył na Kinositi karę w wysokości 4 mln rubli (ok. 350 tys. zł).
Ukarana sień kin planuje się odwołać od tej decyzji, tłumacząc, że film został zatwierdzony przez Ministerstwo Kultury. - Ministerstwo ponosi odpowiedzialność za treść filmu - powiedziała Jelena Dmitrijeva, dyrektor Kinositi.
W obronie Kinosti stanęła też Kinoalliance, organizacja non-profit działająca w imieniu sieci kin w Rosji. Ogłosiła, że wesprze ukaranych w apelacji. "Federalna Służba ds. Kontroli Narkotyków powinna skupić się raczej na zwalczaniu nielegalnego handlu używkami, a nie atakować filmy za rzekomą propagandę" - napisała w specjalnym oświadczeniu.
Również Michaił Szwydko, specjalny przedstawiciel prezydenta ds. współpracy kulturalnej, wyraził poparcie dla oskarżonych i opisał sytuację jako absurdalną. - Niestety, obecne prawo jest tak sprzeczne z realiami, że prawie wszystko może podlegać karze kryminalnej - powiedział biznesowej gazecie "Wzglijad".
"Wychwalanie psychopatycznych zachowań"
Nowosybirsk nie jest osamotniony w krytyce filmu. "Wilk z Wall Street" został zakazany w Malezji, Nepalu i Kenii. Najbardziej kontrowersyjne sceny (orgia homoseksualna, masturbacja Jonaha Hilla i wciąganie kokainy przez DiCaprio z pośladków prostytutki) zostały usunięte w Indiach, a w Singapurze pozwolono na wyświetlanie obrazu tylko w niewielkiej liczbie kin.
W Stanach Zjednoczonych obrońcy praw zwierząt bojkotowali go za wykorzystanie w jeden ze scen szympansa, co nazwali "okrutnym i traumatycznym". Zaś córka jednego z finansowych oszustów, który współpracował z Belfortem, zaatakowała reżysera i aktorów za "wychwalanie psychopatycznych zachowań".
"Jesteście niebezpieczni. Wasz film to lekkomyślna próba udawania, że takie historie sa zabawne. Czy naprawdę chcemy zatracić się w kolejnych seksaskapadach i kokainowych balangach fałszywych finansistów? Przecież to właśnie ich zachowanie powaliło Amerykę na kolana" - napisała do Scorsese i DiCaprio.
Obaj bronili treści filmu, tłumacząc, że powinien służyć jako przestroga. A Margot Robbie, grająca żonę głównego bohatera, dodała: - Nie można nakręcić filmu i ludzi uzależnionych od seksu i narkotyków bez pokazywania, czym dla tych osób był seks i narkotyki.
"Wilk z Wall Street" - oparty na biografii Jordana Belforta, maklera giełdowego z Nowym Jorku - pokazuje jego ekstrawagancki styl życia oraz kiepski koniec, gdy zostaje skazany za wielomilionowe oszustwa, korupcję, manipulację akcjami i pranie brudnych pieniędzy.
Obraz zarobił ponad 390 mln dolarów na całym świecie i dostał pięć nominacji do Oscara, ale statuetki nie dostał żadnej, co niektórzy krytycy tłumaczyli tym, że zaszkodziły mu kontrowersje, które wywoływał.
Autor: am/kka / Źródło: The Moscow Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paramount Pictures