W średniowieczu były warte kilka wiosek, dziś - ponad 20 milionów dolarów. To wydatek, na jaki musi się przygotować amator manuskryptów, jeśli chce wziąć udział w lipcowej aukcji w Londynie. Pod młotek pójdą przepięknie zdobione modlitewniki francuskich królów.
Przechowywały przez wieki literaturę i same były jej tematem. Diabeł Woland z "Mistrza i Małgorzaty" twierdził, że rękopisy nie płoną. Umberto Eco w "Imieniu róży" pokazał, że i owszem, płoną, a po drodze zabijają. Dziś nieliczne ocalałe średniowieczne rękopisy sprzedają się za astronomiczne sumy. Kolekcja anonimowego kolekcjonera, według szacunków, pójdzie za około 23 miliony dolarów.
Bezcenne modlitewniki
Aukcja odbędzie się w lipcu, ale dom aukcyjny Christie's już pokazał unikalne, ręcznie robione dzieła, żeby zaostrzyć apetyt kolekcjonerów. Wśród wystawionych na licytację książek są modlitewniki francuskiego króla Franciszka Pierwszego i Marii de Bohun, matki Henryka Piątego.
- To najważniejszy wybór średniowiecznych manuskryptów kiedykolwiek sprzedany na aukcji - chwali się Margaret Ford z Christie'a.
Źródło: APTN