"Imagine" polskiego reżysera Andrzeja Jakimowskiego otworzy dziś 28. Warszawski Festiwal Filmowy. Od dziś przez 10 dni widzowie tej największej w kraju filmowej imprezy będą mogli zobaczyć 200 filmów z 50 krajów w 5 sekcjach konkursowych i na pokazach specjalnych. Na zamknięcie zaplanowano przewrotną komedię romantyczną "Czwórca święta" czeskiego reżysera - Jana Hrebejka. Czy jak co roku, padnie nowy rekord frekwencyjny?
Odkąd WFF stał się w 2009 roku imprezą klasy A, czyli międzynarodową - jak Wenecja, Cannes czy Berlin, co roku filmowcy z całego świata ślą do organizatorów wręcz gigantyczną ilość zgłoszeń. Jak powiedział w rozmowie z tvn24.pl dyrektor festiwalu Stefan Laudyn, ponad dziewięćdziesiąt procent z nich trafia jednak do kosza. Wybierane są wyłącznie te, które poziomem artystycznym i formułą wpisują się w konwencję warszawskiej imprezy.
Rarytas na otwarcie
W br. na otwarcie rarytas po polsku, mimo angielskiego tytułu. "Imagine", nowy film twórcy "Zmruż oczy" Andrzeja Jakimowskiego, miał swoją światową premierę na festiwalu w Toronto, europejską zaś dziś w Warszawie.
Ta międzynarodowa koprodukcja, to historia Iana (Edward Hogg, podziwiany w ostatnim obrazie Rolanda Emmericha "Anonimus"), charyzmatycznego instruktora niewidomych, który przybywa do prestiżowego ośrodka w Lizbonie, uczyć pacjentów orientacji w przestrzeni. Jego kontrowersyjne metody przyjmowane są początkowo z nieufnością, a potem z rosnącym entuzjazmem. Zainteresowanie nauczyciela wzbudza piękna, ale zamknięta w sobie Ewa (Alexandra Maria Lara, pamiętna odtwórczyni roli sekretarki Hitlera w filmie "Upadek"). Za sprawą Iana, Ewa postawi pierwsze kroki poza kliniką.
Jakimowski posiadł nieczęstą dla naszych filmowców umiejętność robienia kina uniwersalnego, czytelnego dla widzów na całym świecie. W ubiegłym roku Grand Prix WFF dostała zasłużenie znakomita "Róża" Wojciecha Smarzowskiego. Czy twórca "Imagine"" powtórzy jego sukces? O tym tradycyjnie zdecyduje międzynarodowe jury.
Wszystko do obejrzenia
W przypadku WFF problemem dla dziennikarza polecającego widzom tytuły szczególnie warte obejrzenia jest klęska urodzaju. Tu nie trafiają tytuły słabe ani przeciętne. Każdy jest wart obejrzenia. WFF ma swoich sprawdzonych selekcjonerów nawet w Ameryce Łacińskiej, dlatego wiadomo, że jeśli film trafia na festiwal, nie wolno go pominąć.
Widz musi się więc kierować indywidualnym gustem, choć oczywiście są tytuły, których nieobejrzenie byłoby niewybaczalnym błędem. W tym roku - zdaniem Stefana Laudyna - takim filmem jest "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego, nawiązujące do wydarzeń w Jedwabnem. Przyjęty chłodno na ostatnim festiwalu w Gdyni film, powracającego po latach do kina po 11-letniej przerwie reżysera, budzi kontrowersje. Z uwagi na temat, budzić musi, ale tym bardziej warto przekonać się, czy słuszne.
Zobaczymy wyżyny aktorstwa?
Z polskich obrazów w międzynarodowym, najważniejszym konkursie festiwalu, obok Jakimowskiego startuje też film Sławomira Fabickiego "Miłość". Nominowany do Oscara za "Męską sprawę" reżyser tym razem opowiada o małżeństwie z 10-letnim stażem, którego uczucie, zostaje wystawione na próbę. Jak mówi kuluarowa plotka kreacje Julii Kijowskiej (znanej m.in. z "W ciemności" Agnieszki Holland) i Marcina Dorcińskiego - to absolutne wyżyny aktorstwa. Niewykluczone więc, że tegoroczny 28. WFF okaże się być imprezą bardzo polską.
Na polskich tytułach konkurs międzynarodowy się oczywiście nie kończy. Nie sposób nie wspomnieć choćby o takich filmach jak choćby holenderski "Efekt domina" czy rosyjski "Zanim noc nas rozdzieli". Zapowiada się ciekawa rywalizacja.
Wyławia mistrzów
Dziesięć lat temu przyjechał na warszawski festiwal nieznany wówczas nikomu rumuński reżyser Cristian Mungiu, który w 2007 roku wygrał festiwal w Cannes filmem "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni". Inny, słynny dziś twórca Ari Folman, zanim stał się znany na świecie dzięki "Walcowi z Baszirem", właśnie na WFF był ze swoim pierwszym filmem.
W połowie lat 90. gościem młodej jeszcze imprezy był - mało wówczas znany Michael Haneke, twórca "Pianistki", "Białej wstążki" i "Miłości", za sprawą której odebrał po raz drugi Złotą Palmę w Cannes. Organizatorzy mają więc "nosa", gdy mowa o wyławianiu talentów. A to, jak wiadomo, jest miarą wielkości każdego liczącego się festiwalu.
Wiele sekcji
Czekając na objawienia tegorocznej edycji imprezy, przypomnijmy więc, że prócz głównego, międzynarodowego konkursu, nie mniej emocji budzą zwykle projekcje innych sekcji. Chociażby promujący odważne, niezależne kino "Wolny duch", ale także konkurs dokumentalny czy krótkometrażowy.
We wszystkich znajdziemy nietuzinkowe, odważne propozycje. W tegorocznym Konkursie Wolny Duch dla filmów nowatorskich i buntowniczych znalazło się 13 tytułów, m.in. polecana przez Laudyna głośna "Królewna Śnieżka" Pablo Bergera, gotycki melodramat inspirowany baśnią braci Grimm, przeniesiony w lata 20. do Hiszpanii. W sekcji dokumentalnej znalazł się m.in. dość intrygujący z uwagi na temat "Fuck For Forest" Polaka Michała Marczaka - historia grupy zbierającej pieniądze na ratowanie przyrody z promocji amatorskiego porno w internecie.
Targi szans
Festiwalowi towarzyszy też tradycyjnie kolejna edycja Targów Filmowych CentEast Market Warsaw. Dają one szansę zaistnienia mało znanym twórcom i filmom z Europy Wschodniej.
- Stworzyliśmy system międzynarodowej promocji, który z jednej strony obejmuje wybrane filmy z Europy Wschodniej, prezentowane podczas Targów CentEast, a z drugiej - polskie filmy, którymi opiekujemy się w sposób szczególny - jak choćby w bieżącym roku "Imagine" Jakimowskiego - mówi Stefan Laudyn.
O najciekawszych, naszym zdaniem, projekcjach będziemy czytelników informować na bieżąco.
Autor: Justyna Kobus//kdj/k
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe