Tajny raport w sprawie śmierci Amy Winehouse został wysłany do zupełnie obcej osoby, a nie do rodziców nieżyjącej gwiazdy, bo policja pomyliła adresy. Na szczęście przesyłkę, w której znalazł się zarys okoliczności w jakich zmarła piosenkarka, przypadkowy odbiorca oddał na posterunek policji w północnym Londynie.
Policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie. - Ustalamy wszystkie okoliczności jak doszło do tej pomyłki. Na razie nie wiemy jak to się stało, że materiały dotyczące zbliżającego się śledztwa zostały dostarczone pod niewłaściwy adres – mówi rzecznik prasowy Scotland Yardu.
Tajny raport, w którym znalazł się zarys okoliczności śmierci Amy Winehouse na podstawie dotychczasowych badań, miał trafić do rodziców piosenkarki. Do dziś nie wiadomo z jakiego powodu zmarła. Testy toksykologiczne nie wykazały "żadnych nielegalnych substancji" w organizmie Amy w chwili jej śmierci, choć była uzależniona od alkoholu i narkotyków.
Przypadkowy odbiorca przesyłki Scotland Yardu oddał ją na posterunek policji w północnym Londynie.
Amy Winehouse 23 lipca została znaleziona martwa w swoim domu w Camden w północnym Londynie. Miała 27 lat.
Po jej śmierci album "Back to Black" w Wielkiej Brytanii stał się bestsellerem XXI wieku.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe