Co łączy Lady GaGę, Kanye Westa, Batmana, Hamleta i igrzyska olimpijskie? Scenografka Es Devlin. To ona odpowiedzialna jest za oprawę ceremonii zamknięcia igrzysk, a także koncertów gwiazd muzyki, oper i przedstawień teatralnych. - Pracuję z niezwykłymi ludźmi, ale walka z takimi perfekcjonistami na co dzień byłaby męcząca - Brytyjka ocenia swoją spektakularną karierę.
Miniatury zabytków Londynu: Big Bena, Tower Bridge, Royal Albert Hall, London Eye i innych. Olbrzymia przezroczysta ośmiornica z dj-em Fatboy Slimem w środku, taksówki z dziewczynami ze Spice Girls, arena w postaci krzyża z flagi Zjednoczonego Królestwa i ogromna armata, z której wystrzelono... człowieka. To tylko kilka spektakularnych pomysłów scenograficznych, które oglądaliśmy w niedzielny wieczór podczas ceremonii zamknięcia igrzysk olimpijskich.
Ich autorka miała jedną ambicję: pokazać potęgę imperium brytyjskiego. - Starałam się znaleźć jakieś zalety w historii naszego kraju, ale większość tego, na co natrafiłam w książkach, było raczej przeciwieństwem. Jednak brytyjska muzyka była i jest czymś, z czego możemy być bardzo dumni. I to przede wszystkim starałam się pokazać - mówi "Guardianowi" scenografka Es Devlin, która była odpowiedzialna za oprawę ceremonii, na którą wydano 15 mln funtów.
Brytyjka za swoją pracę zebrała wyłącznie pochwały. Bo udowodniła, że tego typu impreza może być czymś dużo więcej niż tylko dźwiękowo-świetlnym show. "To było największe widowisko na Ziemi" - podsumowały media.
"Byłam jak królik Duracell, który nigdy nie ma dość"
Do tej roli 41-latka przygotowywała się od dziecka. Gdy wraz z rodzeństwem nieustannie kreowała własne... zabawki. - Chcieliśmy grać w gry planszowe, wymyśliliśmy więc nowy monopol, chcieliśmy grać w sztukach teatralnych, zrobiliśmy własną scenę. Wyprodukowaliśmy także atrapę kinowego projektora, a snop światła puszczała wielka żarówka - wspomina.
Potem przyszedł etap podróży z małej miejscowości w Sussex do Londynu, gdzie jeszcze jako Esmeralda (dziś używa skróconego imienia) oglądała przedstawienia teatralne i musicale autorstwa Andrew Lloyd Webbera. - W moją pamięć wryły się neony restauracji i światła miasta widziane z okna samochodu. To było bardzo ekscytujące - ocenia źródło swoich zawodowych inspiracji. Pokochała Londyn na tyle, że wybrała go na życie. To tu grała na skrzypcach, klarnecie i fortepianie w Królewskiej Akademii Muzycznej, a w końcu poszła na uniwersytet, by studiować literaturę angielską. Nie potrafiła wybrać zdecydować się na jedną ze wszystkich swoich pasji. Dopiero na kursie scenografii w Central Saint Martins, a potem w Motley Theatre odkryła swoje powołanie.
- Poczułam się jak u siebie w domu. I wtedy zaczęłam chodzić na koncerty, spektakle, opery, widowiska... Chciałam zobaczyć absolutnie wszystko, co pokazywano w Londynie. Byłam jak królik Duracell, który nigdy nie ma dość - śmieje się.
"Obcowanie z nimi na co dzień jest męczące"
W 1996 roku uczelnia nagrodziła ją jako najlepszą studentkę i w nagrodę dała pracę - miała zaprojektować scenografię do "Edwarda II" w Octagon Theatre. Potem już sama wzięła sprawy w swoje ręce: wysyłała listy do wszystkich osób, z którymi chciała pracować, zarzucała ich pomysłami i propozycjami. - Ludzie pewnie patrzyli na mnie tak, jakbym była szalonym karierowiczem i dorobkiewiczem, a mnie po prostu rozpierała energia - śmieje się.
Po teatrach londyńskich - z Covent Garden, Royal Opera House i Royal Shakespeare Company na czele - zaczęły napływać oferty ze scen operowych w całej Europie, a potem przyszła pora na wielkie widowiska komercyjne, np. te o Batmanie. I na jednym z nich w 2005 roku wypatrzył ją sławny raper Kanye West i poprosił o zajęcie się jego trasą koncertową.
- Szybkość jego umysłu jest fenomenalna i naprawdę trzeba chodzić na palcach, by sprostać jego wymaganiom. Potrafi przerwać w połowie zdania i powiedzieć: "Tak. Zrób to!". I trzeba iść dalej. Mieliśmy kilka poważnych walk, bo jest perfekcjonistą. Trzeba zdać sobie sprawę, że pracuje się z niezwykłymi ludźmi i jest się częścią tego, co robią. Ale to prawda, że obcowanie z nimi na co dzień jest męczące - przyznaje.
"Chodzi o stworzenie spójnego świata"
Devlin na koncie ma już sporo gwiazd - pracowała przy trasach koncertowych m.in. Lady GaGi, Rihanny, Alison Goldfrapp, Take That, Muse, Pet Shop Boys i Jaya-Z. Czy widzi różnice między branżami, w których działa? - Chodzi o stworzenie spójnego świata. I to jest fascynujące, czy to w teatrze, operze czy na stadionie - podsumowuje.
Choć to przy Lady Gadze dostała największy wycisk, swoje zawodowe credo zaczerpnęła od wymagającego Jaya-Z: "Trudne trwa dzień, niemożliwe trwa tydzień".
Autor: am//gak / Źródło: Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: LOCOG