Pixar znowu triumfuje. Ale ze zgrzytem

Toy Story 3
Toy Story 3
Źródło: materiały dystrybutora
Kiedy przed 15 laty John Lasseter odbierał z rąk Akademii nagrodę specjalną za osiągnięcia techniczne, które pozwoliły na nakręcenie pierwszego pełnometrażowego filmu wyłącznie w technice cyfrowej, jasne już było, że rewolucja stoi u bram. Dzisiaj Lee Unkrich, reżyser trzeciej części "Toy Story" odebrał nagrodę za najlepszy pełnometrażowy film animowany. Kiedy seria startowała, tej kategorii jeszcze nawet nie było.

"Toy Story" to seria wyjątkowa. Rozpoczynając ją w pierwszej połowie lat 90. XX wieku, John Lasseter wraz z grupą współpracowników wykuwał zręby całego nowego gatunku. Animacja trójwymiarowa przeorała nie tylko formę – w cień usuwając tradycyjną disnejowską kreskówkę, ale także treść.

Pixar uderzył mocno. Historia zabawek napisana została tak, żeby więcej rozumieli z niej rodzice, niż dzieci. To okazało się strzałem w dziesiątkę i dało podwaliny wszystkim późniejszym produkcjom studia i ich naśladowcom, ze Shrekiem na czele.

Oscar po 15 latach

Nagrodą była nominacja do Oscara nie tylko za muzykę, która stanowiła standardowy wybieg pozwalający na uzasadnienie obecności twórców filmów animowanych na gali, ale także scenariusz. Pisała go zresztą plejada gwiazd, która później zgarniała statuetki za takie hity jak "Gdzie jest Nemo" czy "WALL-E", ale również Joel Coen. Ten Coen.

W 1996 skończyło się bez Oscarów. Dzisiaj twórcy "Toy Story 3" świętują Oscara za najlepszy pełnometrażowy film animowany, a Randy Newman za skomponowaną do filmu piosenkę "We Belong Together".

Dawid na Goliata

Triumf Pixara w kodak Theatre nie jest jednak pełny. Prztyczek dla giganta stanowi nagroda za krótką animację, która trafiła w ręce Shauna Tana i Andrew Ruhemanna za "The Lost Thing", choć faworyzowane było dziecko Pixara - "Day & Night".

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: