Stefano Pilati, jeden z najbardziej znanych projektantów mody na świecie, dostał nową pracę – w Ermenegildo Zegna Group. Od stycznia obejmie tam aż dwa stanowiska: w męskiej marce Ermenegildo Zegna i damskiej Agnona. Znawcy rynku przewidują, że Włosi zatrudnili go dlatego, że szykują się do walki z francuskimi gigantami luksusowej mody: PPR i LVMH.
Gdy Stefano Pilati w marcu żegnał się z paryskim domem mody Yves Saint Laurent, gdzie przez ostatnie 7 lat był głównym projektantem, dostał owacje na stojąco. Jego pożegnalna kolekcja podobała się wszystkim, nawet jego krytykom. Długo więc spekulowano, gdzie wyląduje po odejściu z YSL.
Dziś już wiadomo – pracę dał mu Gildo Zegna, prezes włoskiej Ermenegildo Zegna Group. Koncern jest jednym z największych na świecie producentów tkanin, z których szyje się męskie garnitury (2,3 mln metrów rocznie), sam też je szyje – m.in. dla własnej marki Ermenegildo Zegna, a także innych domów mody, m.in. Gucci, Tom Ford i Yves Saint Laurent. Choć jego roczny dochód szacuje się na ok. 1,1 mld euro, to w walce z innymi koncernami dóbr luksusowych przegrywa. Jego bogata, ponad 100-letnia tradycja krawiectwa nie nadąża za trendami.
Pilati ma to zmienić. Obejmie aż dwa stanowiska: szefa zespołu projektowego w męskiej marce Ermenegildo Zegna i dyrektora kreatywnego w damskiej Agnona, którą w 1999 roku dołączono do grupy, ale do dziś nie udało się jej odnieść sukcesu na rynku.
- Jestem zachwycony, że Stefano będzie w naszej firmie. On wnosi wielki talent, bezcenne doświadczenie i ogromny zapał – powiedział Gildo Zegna branżowemu magazynowi "WWD".
Tradycja z nową wizją mody 47-letni Pilati dostał nową funkcję, co sygnalizuje – jak zauważa "Financial Times" – agresywny ruch ze strony włoskiej grupy. Postawiono przed nim dwa cele: odświeżenie męskiej linii i wykreowanie nowego wizerunku drugorzędnej Agnony. Pilati ma szansę temu sprostać, bo zna obydwa rynki: do tej pory projektował zarówno kolekcje dla mężczyzn, jak i kobiet.
W Ermenegildo Zegna będzie nadzorował prace dwóch zespołów: pracujących nad kolekcjami pret-a-porter (gotowych do noszenia) i szytych na miarę z najdroższych tkanin "Zegna Couture", których ceny sięgają nawet 2,3-4,5 tys. dolarów. Ma też odpowiadać za pokazy mody tej pierwszej linii.
- Chcemy połączyć nasze tradycyjne krawiectwo z nową wizją mody męskiej – tak prezes firmy widzi rolę swojego nowego pracownika.
Pochodzący z Mediolanu Pilati w świecie mody męskiej ma duże doświadczenie. Zaczynał jako specjalista od tkanin w fabryce aksamitu, ale kilka miesięcy później miał już na koncie pierwszą kolekcję mody, która otworzyła mu drzwi we włoskim Cerruti, skąd w 1993 roku wyciągnął go sam Giorgio Armani i zrobił swoim asystentem przy tworzeniu kolekcji dla panów. 2 lata później pracował już w Pradzie, dopóki Tom Ford w 2000 roku nie ściągnął go do YSL, by odpowiadał za męską linię. Gdy Ford odszedł, Pilati przejął po nim także linię damską.
O ile jego kolekcje dla kobiet nie zawsze zachwycały, to każdy pokaz dla mężczyzn był sukcesem. Wykreował nową elegancję, której sam był ambasadorem – ubierając się w swoje projekty wielokrotnie trafiał na listy najlepiej ubranych mężczyzn. Tę estetykę doceniali inni eleganci, którzy nosili garnitury spod jego ręki, m.in. Alexander Skarsgard, Jeremy Renner, Lou Reed, Pharell Williams i Olivier Martinez.
Garnitury to za mało
Odzież męska przynosi branży coraz większe zyski a ten segment rozwija się szybciej niż kobiecy. Poza tym, marketingowe metody budowania marki dla mężczyzn dziś zaczynają przypominać te wykorzystywane przy promowanie marek damskich. Garnitury to za mało, dlatego do oferty coraz częściej dochodzą koszule, krawaty, dzianiny, odzież sportowa, perfumy, buty i skórzane akcesoria. Wszystko oparte na szybko zmieniających się trendach, a nie na ponadczasowej klasyce.
To, że taka strategia się sprawdza, udowodnili giganci: grupy PPR i LVMH z Francji. Odkąd ta pierwsza 2 lata temu kupiła Brioni (garnitury tej marki nosi m.in. Władimir Putin, a przez lata także filmowy Bond), a ta druga rządzi Berluti, obydwa włoskie brandy stały się liczącymi graczami na międzynarodowych rynkach.
Zegna chce iść z nimi na wojnę. Zwłaszcza w Chinach, gdzie odzież męska jest bardzo ważną częścią sektora luksusowego. Jak podaje "International Herald Tribune", Chiny stanowią aż 40 procent globalnego rynku mody dla mężczyzn. Rynek Państwa Środka jest już wart 240 mld dol. rocznie.
Premiera w czerwcu
Pilati do tej rywalizacji o klienta włączy się w czerwcu przyszłego roku, gdy do 560 sklepów Zegny na świecie trafi jego debiutancka kolekcja dla włoskiej marki. Zbiegnie się to z premierą jego kolekcji dla Agnony. Założona w 1953 roku marka ma minimalistyczny, dyskretny, ale też nijaki styl. Pilati ma zrobić to, co wcześniej w Bottega Veneta (należącej do PPR) zrobił Tomas Maier: unowocześnić ją i zamienić w nowe pragnienie kobiet.
- Mamy ambitne plany związane z Agnoną. Jesteśmy przekonani, że pod twórczym przywództwem Stefano będziemy mogli rozwijać ten mały klejnot do rozmiarów globalnej marki – zdradza "WWD" prezes Ermenegildo Zegna Group.
Pilati wie jak tego dokonać, a Zegna ma na to pieniądze. "Biorąc pod uwagę głębokie kieszenie Zegna, Agnona może stać się interesującym nowym graczem w modzie damskiej" – prorokuje "Financial Times".
Autor: Agnieszka Kowalska //bgr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe