- „Opór” tak przedstawia II wojnę światową, jak „Krzyżacy” relacje polsko-niemieckie. To fikcja filmowa i nie ma się co oburzać – uważa historyk Tomasz Nałęcz. Nie zgodził się z nim Kazimierz Michał Ujazdowski – Bracia Bielscy to postaci kontrowersyjne i trudno się dziwić różnym reakcjom – stwierdził w „Magazynie 24 godziny” TVN24.
W piątek na ekrany polskich kin wchodzi film „Opór”, przedstawiający losy oddziału żydowskich partyzantów dowodzonych przez braci Bielskich. Podczas II wojny światowej ukrywali się w lasach na terenie dzisiejszej Białorusi. Zdaniem historyków część z nich brała udział w okrutnej pacyfikacji polskiej wioski Naliboki. Film o tym nie wspomina.
- Jeśli przedstawia Bielskiego i oddział jako bohaterów, jeśli jest wobec nich aprobatywny, to kontrowersje to zwykła reakcja etyczna. Pytanie, czy dzieło jest prawdzie i reprezentatywne. Moim zdaniem nie jest to dzieło prawdzie i reprezentatywne – uważa Ujazdowski. Zdaniem byłego ministra kultury powinien raczej postać film o bohaterze powstania w warszawskim getcie, Marku Edelmanie
"Nie ma się co oburzać"
Z tak ostrą oceną nie zgodził się Tomasz Nałęcz. – To tylko film fabularny, fikcja. "Opór" tak przedstawia II wojnę światową, jak „Krzyżacy” relacje polsko-niemieckie czy „Potop” wojny polsko-szwedzkie. Powstał ku pokrzepieniu żydowskich serc i nie ma się co oburzać – uważa historyk. Według niego nie można się spodziewać, że hollywoodzka produkcja będzie stuprocentowo wierna historii. - To typowy film o pięknej wojnie i bohaterskich partyzantach. Historyk zawsze przegra z taką wizją – przypomniał.
Z kolei zdaniem krytyka filmowego Tomasza Raczka również w kategoriach filmowych „Opór” się nie broni. - W kategoriach hollywoodzkich to jest film przeciętny. Daniel Craig zagrał interesująco, ale nie jest to jego życiowa rola. Nie warto na „Opór” iść z powodu jego wartości artystycznej – ocenił.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24