Mark Rylance, tegoroczny zdobywca Oscara za drugoplanową rolę w "Moście szpiegów", wyznał, że mógłby wcielić się w rolę Bonda pod jednym warunkiem. Producenci musieliby zdecydować się na żeńską wersję agenta 007.
Po tym jak Daniel Craig ostatecznie zrezygnował z wcielania się w Jamesa Bonda, nie ustają dyskusje wokół tego, kto miałby go zastąpić. Pojawiały się głosy, że nowy aktor powinien być Afroamerykaninem. Użytkownicy Twittera wybrali zaś Gillian Anderson na następczynie słynnego agenta. Kampania pod hasłem #NextBond miała pomóc wyłonić następce Craiga.
"Tylko jako Jane Bond"
Rylance, który ostatnio zagrał u Stevena Spielberga tytułową rolę w "Bardzo Fajnym Gigancie"ma na koncie pozytywne postaci i role czarnych charakterów, w wersji zarówno męskiej, jak i żeńskiej. Dlatego w ostatniej rozmowie z "Daily Mail" powiedział, że mógłby wcielić się rolę Agenta 007. - Jeśli tylko byłaby to Jane Bond - stwierdził ze śmiechem. - Jeśli producenci zdecydowaliby się na kobietę, to ubiegałbym się o tę rolę - dodał.
Jest jednak mało prawdopodobne, żeby producenci przystali na takie rozwiązanie. Póki co brytyjscy bukmacherzy obstawiają kilku młodych aktorów, którzy - ich zdaniem - mają największe szanse na rolę.
Na krótkiej liście faworytów pojawiają się: Aidan Turner, Tom Hiddleston i Damian Lewis. Według brytyjskich mediów, pod uwagę brani są również: Idris Elba, Tom Hardy oraz Jamie Bell.
Bukmacherzy spekulują, że największe szanse na rolę dziewczyny Bonda mają: Emilia Clarke, Megan Fox, Gillian Anderson oraz Keira Knightley.
Autor: tmw/ja / Źródło: Daily Mail, The Hollywood Reporter, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Imperial Cinepix