Legenda ostrego brzmienia - Metallica, powraca w świetnym stylu. Na sklepowe półki trafiło najnowsze ich dziecko "Death Magnetic". Sami muzycy określają nowy album jako "powrót do przeszłości".
Muzycy długo kazali czekać na nowy krążek - poprzednią płytę "St. Anger" wydali w 2003 roku. Opłacało się czekać. Nowy album jest szybki, ciężki i przyozdobiony świetnymi solówkami Kirka Hammetta, których tak bardzo brakowało na poprzedniej płycie. Słychać to m.in. w promującym nowy krążek singlu "The day that never comes". W każdym z 10 nowych utworów słychać również nawiązanie do albumu z 1988 "...And Justice for All".
Poprzednia płyta zespołu "St. Anger" nie znalazła uznania wśród fanów. Wielu wtedy skreśliło amerykańskich gigantów. Jednak najnowsze dzieło to powrót do thrash metalowej tradycji, które musi ucieszyć każdego fana ostrej muzyki.
Na sukces, oprócz zespołu, zapracował również nowy producent Rick Rubin, który zasłynął współpracą z takimi gwiazdami jak Red Hot Chili Peppers, Slipknot i Slayer.
Trasę koncertową, promującą "Death Magnetic", Amerykanie rozpoczynają w piątek występem w nowej berlińskiej hali widowiskowej. Polscy fani liczą na obietnicę Jamesa Hetfielda, który podczas majowego koncertu Metalliki w Chorzowie zapowiedział, że z nowymi piosenkami przyjadą również do Polski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24