Ministerstwo nie może narzucić kandydatów na dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ale "teoretycznie mogłoby zmanipulować nowy skład Rady Programowej PISF i Komisji Konkursowej" - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl Jacek Bromski, szef Rady Programowej PISF i prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, komentując sprawę odwołania Magdaleny Sroki.
Pomimo negatywnej opinii Rady Programowej PISF, minister kultury odwołał Magdalenę Srokę z funkcji dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - podało w poniedziałek wieczorem ministerstwo w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej resortu. Magdalena Sroka pełniła funkcję dyrektora PISF od 3 października 2015 roku. Jej kadencja upływała w 2020 roku.
- Pan minister może wbrew opinii Rady podjąć taką decyzję. Tak jak i pani Magdalena Sroka może odwołać się do sądu pracy - ocenił w rozmowie z tvn24.pl Jacek Bromski, szef Rady Programowej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
W ten sposób skomentował decyzję o pozbawieniu Sroki stanowiska dyrektora PISF.
Dwie możliwości
Szef Rady Programowej instytutu ocenił, że jeżeli odwoła się ona do sądu pracy, prawdopodobnie wygra.
- Wtedy są dwie możliwości: albo dyrektor otrzyma bardzo wysokie odszkodowanie, albo zostanie przywrócona na stanowisko. Tak było w przypadku Pawła Potoroczyna, którego sąd przywrócił na stanowisko dyrektora [Instytutu Adama Mickiewicza - przyp. red.] - powiedział Bromski, przypominając, że odwołany w 2016 roku szef IAM-u wygrał sprawę w sądzie. Warszawski sąd rejonowy uznał w styczniu bieżącego roku, że tamten akt jego odwołania był wadliwy.
- To jest jednak już problem ministra [Piotra] Glińskiego - dodał Bromski.
List bez nadzoru?
Bezpośrednim powodem "utraty zaufania" ministra Glińskiego do Magdaleny Sroki miał być list, który jedna z pracownic PISF-u skierowała do prezesa Stowarzyszenia Amerykańskich Producentów Filmowych (Motion Picture Association of America).
- Sam list jest kompromitujący - ocenił Bromski. - List jednak został wycofany w porę, nie przyniósł szkody ani wizerunkowi Polski, ani instytutu - zaznaczył szef Rady. Jak wyjaśnił, "natychmiast po wysłaniu tego listu [Magdalena Sroka] wysłała kolejny z przeprosinami" i otrzymała odpowiedź, że przeprosiny zostały przyjęte.
"List miał na celu pozyskanie licencji do fragmentów ceremonii Oscarowej dotyczących polskich twórców w celu umieszczenia ich w materiale filmowym promującym polską kinematografię na festiwalu w Cannes. (...) Pani Dyrektor poinformowała Radę, że list tej treści został napisany przez pracownika PISF z użyciem faksymile jej podpisu. Dyrektor Magdalena Sroka zapewniła, że treści listu nie znała, a zapoznawszy się z listem po powrocie z Cannes wyciągnęła konsekwencje w stosunku do odpowiedzialnego pracownika, który został zwolniony z pracy w trybie natychmiastowym" - czytamy w uchwale Rady Programowej PISF przyjętej w odpowiedzi na wniosek ministra kultury o odwołanie Sroki ze stanowiska, opublikowanej w poniedziałkowe popołudnie.
Reżyser przypomniał, że decyzja ministra Glińskiego to nie pierwsza próba usunięcia dyrektora PISF-u w czasie trwającej kadencji.
Bromski zauważył, taką próbę podejmował minister kultury Kazimierz Ujazdowski i jego zastępca Jarosław Sellin, którzy chcieli odwołania ówczesnej dyrektor instytutu Agnieszki Odorowicz w 2007 roku. Próbę jej odwołania podejmował także w 2011 roku Bogdan Zdrojewski, minister kultury w rządzie Donalda Tuska.
"Nie sądzę, żeby to akurat było bezpieczne pole do konfliktu"
Przyczyną odwołania dyrektor PISF z pełnionej funkcji jest naruszenie podstawowych obowiązków na zajmowanym stanowisku oraz naruszenie przepisów prawa w związku z listem dyrektor PISF do Christophera J. Dodda, Prezesa Stowarzyszenia Filmów Cyfrowych w USA. W oficjalnym piśmie wydanym przez PISF (PISF-080-14/2017), dyrektor Magdalena Sroka naraziła na szwank wizerunek Polski i polskich instytucji kultury na arenie międzynarodowej. Oświadczenie MKiDN o odwołaniu dyrektor PISF
Szef Rady Programowej podkreślił, że Polski Instytut Sztuki Filmowej nie jest instytucją państwową, a publiczną, jego budżet jest niezależny od Skarbu Państwa. - Fundusz filmowy pochodzi ze składek sektora audiowizualnego. Minister kultury pełni jedynie nadzór nad funkcjonowaniem Instytutu - przypomniał Bromski.
- Nie wiem jak ta sprawa się zakończy - dodał.
Wiceminister kultury Paweł Lewandowski zapewniał w poniedziałek, że ministerstwo nie zamierza zmieniać nic w strukturze instytutu. - W wykazie prac legislacyjnych ministerstwa nie ma obecnie ustawy o kinematografii, ministerstwo nie planuje zmian w trybie i funkcjonowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej naruszających jego autonomię - stwierdził.
"Los PISF jest zagrożony"
Jednak środowisko filmowe jest zaniepokojone faktem, że odwołanie Sroki z funkcji dyrektora PISF-u, to próba przejęcia przez ministerstwo kultury kontroli nad instytutem.
"Niestety, los PISF jest zagrożony. Od pewnego czasu pojawiają się ze strony przedstawicieli MKDiN niejasne informacje o zmianach w jego funkcjonowaniu" - napisały w oświadczeniu autorki protestu środowiska filmowego zorganizowanego w poniedziałek pod siedzibą PISF.
Pytany czy ministerstwo może narzucić kandydatów na stanowisko dyrektora, szef Rady wyjaśnił, że "nie może", ale "teoretycznie mogłoby zmanipulować nowy skład Rady Programowej PISF i Komisji Konkursowej".
"Byłoby to niemoralne"
- W tym względzie mam jednak zaufanie do premiera Glińskiego. Poza tym nie sądzę, żeby to akurat było bezpieczne pole do konfliktu. Byłoby to niemoralne - ocenił Bromski.
Szef rady przypomniał, że PISF powstał dzięki ustawie o kinematografii, która przygotowana została przez środowisko filmowe.
- To my opłaciliśmy profesorów, którzy z nami pisali ustawę. To my intensywnie lobbowaliśmy w Sejmie. Głosami PiS, Samoobrony, ale przede wszystkimi SLD ta ustawa przeszła - podkreślił, dodając, że próba zmiany struktury PISF-u byłoby "nieuprawnioną kradzieżą" tego, co sobie filmowcy wypracowali.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl, PAP