- Nie sądzę, żeby powszechnie była w ludziach taka ochota, by zobaczyć kogoś w trakcie chemioterapii, nad grobem ojca czy w trakcie pogrzebu - mówiła w TVN24 Aleksandra Kwaśniewska, odnosząc się do problemu prześladowania przez paparazzi osób publicznych.
Zdaniem Aleksandry Kwaśniewskiej osoby, które czytają informacje o gwiazdach, tak naprawdę szukają punktu odniesienia do potwierdzenia własnych decyzji.
- Chcemy zobaczyć jak żyją ci, z którymi się utożsamiamy, albo ci, których nienawidzimy. Bardzo często czujemy ulgę, gdy okazuje się, że ktoś, kto ma sławę i pieniądze jednak boryka się z podobnymi problemami jak my - twierdzi córka b. prezydenta.
Mimo to uważa, że liczba informacji, jaka jest przekazywana przez media, jest nadmierna. - Nie sądzę, żeby powszechnie była w ludziach taka ochota, by zobaczyć kogoś w trakcie chemioterapii, nad grobem ojca czy w trakcie pogrzebu - podkreśla.
"Kulawe prawo"
Co gorsza - jak uważa Kwaśniewska - osoby borykające się z natrętnymi paparazzi nie mają zbyt wielu możliwości, by bronić swojej prywatności.
- Prawo jest bardzo kulejące. Sami paparazzi pojawili się niedawno. Tak naprawdę jedynym, co bezpośrednio możemy zastosować, jest artykuł dotyczący nękania. Tylko, że oni (paparazzi - red.) robią coś więcej, niż nękają - powiedziała.
- Przecież ktoś nam kradnie prywatność. On za pieniądze sprzedaje coś, co nam się należy konstytucyjnie. Bo my, jak każdy obywatel, mamy prawo do prywatności i nie ma znaczenia, że jesteśmy osobami publicznymi - chociaż osobami publicznymi są właściwie wyłącznie osoby piastujące publiczne funkcje - wyjaśniła Kwaśniewska.
- My jesteśmy osobami powszechnie znanymi, czy też medialnymi, a nasz wizerunek prawnie może być udostępniany jedynie w sytuacjach, kiedy pracujemy lub w sytuacjach związanych z naszą pracą - podkreśliła.
Bezskuteczne oskarżenie
Jedynym, co nękana osoba może zrobić, jest oskarżenie wydawcy gazety, strony internetowej lub programu telewizyjnego. - Jednak wydawca ochrania się tym, że on nie wydaje swoich informatorów, więc nie możemy od niego uzyskać informacji, kto te zdjęcia dostarczył i jakie dostał wynagrodzenie - utrzymuje Kwaśniewska.
- Bardzo trudno broni się praw grupy, która uważana jest i tak za uprzywilejowaną (grupa osób medialnych - red.). Wiem, że trudno jest uzyskać jakąkolwiek empatię od kogoś, kto tego nie doświadczył - uważa dziennikarka.
Autor: zś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24