Ciągle nie ma decyzji w sprawie odmrażania branży muzycznej. Artyści mówią krótko: też chcemy wrócić do pracy. Zaznaczają, że koncert to nie tylko wydarzenie muzyczne, ale przedsięwzięcie biznesowe, które daje zarobek wielu firmom. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Artyści chcą znów żyć jak dawniej. Cała branża rozrywkowa, zablokowana przez pandemię jako jedna z pierwszych, pozostaje w zawieszeniu. - Co ja mam mówić swoim muzykom? Czekają tak naprawdę bez środków do życia, a mają swoje rodziny - zwraca uwagę piosenkarka Natalia Kukulska. - Są to muzycy, technicy, nagłośnieniowcy, oświetleniowcy, kierowcy, menedżerowie, asystenci. Tak naprawdę to bardzo duża grupa ludzi, którzy nagle stracili możliwość zarabiania i tak naprawdę nie wiadomo, jaka jest ich przyszłość - dodaje.
"Za chwilę wiele osób może zostać bez pieniędzy do życia"
Znani muzycy mówią głosem tych, których ze sceny nie widać. - Nasza branża jest po prostu w żałobie - mówi piosenkarka Ania Karwan. To już trzeci miesiąc bez koncertów i trzeci miesiąc bez pracy. - Istnieje przeświadczenie, że każdy, kto śpiewa, czy gra na instrumencie, jest bogatym człowiekiem. Tak to nie wygląda. Nasza branża jest złożona z różnych ludzi - dodaje.
Szacuje się, że branża koncertowa może dawać pracę nawet trzystu tysiącom ludzi. - Mówi się, że to jest 3,5 procent PKB, wiec to jest duża grupa - ocenia Tomasz Grewiński, współzałożyciel Kayax. To grupa, która wciąż nie wie, kiedy znów zacznie zarabiać, bo planów odmrażania branży koncertowej nie widać. - Za chwilę skończą się zwolnienia z ZUS-u, za chwilę skończy się postojowe i od 1 lipca nie mamy żadnej pomocy od państwa, a nie mamy żadnej pracy również – dodaje Grewiński.
Stąd internetowa akcja artystów i ich menedżerów "Otwieramy koncerty". To apel do rządzących o równe traktowanie branż. List w tej sprawie został wysłany między innymi do premiera oraz ministrów rozwoju i kultury. - Możemy grać w zasadzie w małych ogródkach piwnych, a chcemy grać normalne imprezy. Branża sportowa, mecze piłkarskie są uprzywilejowane. Nie wiemy, dlaczego fan muzyki ma być gorszy od fana piłki nożnej – podkreśla Tomasz Grewiński.
Kibice piłki nożnej za kilka dni mają wrócić na stadiony. Trybuny będą mogły być zapełnione w 25 procentach. Tymczasem koncerty, jako zgromadzenie, możliwe są tylko dla 150 osób. W najtrudniejszej sytuacji są małe firmy, organizujące lokalne koncerty. - Zdrowie jest ważne, ale powinniśmy powoli patrzeć na tę branżę, bo za chwilę wiele osób może zostać bez pieniędzy do życia – mówi Kamil Bachorz, współwłaściciel agencji BJ Entertainment.
"Moim powołaniem jest dawanie wam emocji"
Na razie koncerty albo są odwoływane, albo przekładane. W Atlas Arenie nie odbyło się sześć wielkich imprez. - Jeśli nic się nie zmieni, to pewnie też będziemy musieli wkrótce komunikować, że te koncerty zostaną przełożone – mówi Karol Sakosik, rzecznik prasowy Miejskiej Areny Kultury i Sportu w Łodzi.
- Ja całe swoje dorastanie sprzątałam albo opiekowałam się dziećmi. Nie mam problemu z tym. Jestem osobą, która jak trzeba będzie, również się przekwalifikuję, ale nie chcę tego robić, bo moim powołaniem jest dawanie wam emocji. Po prostu pozwólcie nam to zrobić, bo jesteśmy wam potrzebni – twierdzi Ania Karwan. Jak bardzo artyści są potrzebni, pokazała kwarantanna. - Dzięki temu, co zostawiła kultura: płyty, książki, filmy, mogliśmy robić sobie takie nasze podróże. Więc skoro byliśmy tak potrzebni, to też chcielibyśmy się czuć potrzebni - mówi Natalia Kukulska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24