Kim Kardashian rozzłościła ambasadora. "To zbyt poważne sprawy dla gwiazdy"

We wtorek ogłoszono rozejm w Górskim Karabachu po czterodniowych walkach
We wtorek ogłoszono rozejm w Górskim Karabachu po czterodniowych walkach
Źródło: Shutterstock
Ambasador Azerbejdżanu w USA skrytykował Kim Kardashian za jej wpis, w którym celebrytka wyraziła solidarność z Armenią. "Sprawy pokoju i wojny są odrobinę zbyt poważne dla gwiazdy telewizyjnej” - stwierdził ambasador Elin Sulejmanow.

Kardashian, która ma ormiańskie korzenie (jej prapradziadkowie ze strony ojca byli imigrantami z Armenii), we wtorek opublikowała zdjęcie z konfliktu w Górskim Karabachu - ormiańskiej enklawie na terytorium Azerbejdżanu. Napisała, że "modli się za wszystkich w Armenii i na całym świecie".

Trochę "zbyt poważne sprawy"

- Jest bardzo znana i uwielbiana przez swoich fanów, jednak sprawy wojny i pokoju są odrobinę zbyt poważne dla gwiazdy telewizyjnej. Osobiście byłbym bardzo złym celebrytą reality show, wiec nie próbuję się w dziedzinach, które są mi obce - powiedział o Kardashian Elin Suleymanov, ambasador Azerbejdżanu w USA.

- Nie jestem pewien, czy pani Kardashian jest wojskowym albo politycznym analitykiem, więc może powinniśmy robić, to co robimy najlepiej - dodał w wywiadzie dla magazynu "Foreign Policy".

Walki w Górskim Karabachu

We wtorek ogłoszono rozejm w Górskim Karabachu po czterodniowych walkach, w następstwie których zginęły 64 osoby. Starcia z wykorzystaniem czołgów, helikopterów i artylerii toczyły się od ubiegłego piątku wzdłuż zaminowanego szerokiego pasa ziemi oddzielającego od 1994 roku wspierane przez Armenię siły karabaskie od oddziałów azerbejdżańskich.

Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych, były setki tysięcy uchodźców.

W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu.

Autor: tmw/ja / Źródło: The Mirror, Daily Mail, PAP

Czytaj także: