Irena Wińczowa należała do tego plemienia osób, które stają się sławne i ludzie do nich lgną - przyznał gość "Xięgarni" Jacek Dehnel. Opowiadał on w programie o swojej nowej książce "Matka Makryna", w której przedstawia historię żyjącej w XIX wieku kobiety, która udając siostrę zakonną, stała się obiektem uwielbienia polskiej emigracji.
Urodzony w 1980 roku Jacek Dehnel to pisarz, poeta i tłumacz. Jest twórcą takich książek jak „Lala”, „Balzakiada”, „Saturn” i „Języki obce”
Jego najnowsza książka - "Matka Makryna" - to monolog przeoryszy klasztoru bazylianek w Rzymie, matki Makryny Mieczysławskiej. W latach 40. XIX wieku stała się obiektem fascynacji i uwielbienia polskiej emigracji i europejskiej prasy, kiedy opowiedziała o prześladowaniach, jakie spotkały ją ze strony władz rosyjskich. Sięgnęła szczytów władzy, zarówno świeckiej, jak i kościelnej.
- Do napisania takiej książki podkusiła mnie moja wydawczyni, której przyniosłem kilka rozdziałów przetłumaczonej przedziwnej XIX-wiecznej książki o biciu. Tam była ta historia Makryny Mieczysławskiej. Zacząłem się zagłębiać w tę historię. Wydawało mi się, że jest w niej coś istotnego dla naszych czasów - powiedział.
Dehnel zwrócił uwagę, że jego książka miała premierę w czasie dyskusji o ratyfikacji konwencji antyprzemocowej. Przypomniał, że jeden z polityków mówił wtedy, że kobiety są od wieków szanowane. - Ja oczywiście nie pisałem pod tym kątem, ale pisałem o tym zjawisku, o wypartej przemocy, o której nie mówi się publicznie - powiedział.
- Irena Wińczowa była kucharką, służącą i żoną swojego męża-brutala. Po jego śmierci poszła do pracy w kuchni dla ubogich, z której została wyrzucona, ale zetknęła się tam z bazyliankami, które były w tym czasie usuwane ze swoich klasztorów i nieco prześladowane przez cara, który połączył Kościół unicki z cerkwią prawosławną. Żeby przeżyć, wymyśliła sobie historię potwornie prześladowanej bazylianki, którą kilka lat torturowano wraz z jej współsiostrami za to, że nie chce przejść na prawosławie - wyjaśnił.
- Ona należała do tego plemienia osób, które stają się sławne i ludzie do nich lgną. To była kwestia desperacji. Ona to robiła, żeby przeżyć. Rzeczywiście była na samym dnie drabiny społecznej, a ona dzięki swojej charyzmie i inteligencji potrafiła zdobyć środki na życie, a także zostać takim człowiekiem-instytucją. To była niezwykła postać. To była kłamczucha, ale mówiła prawdę w kwestii traumy (którą przeżyła -red.). To ją usprawiedliwia. Działała przeciwko społeczeństwu, które potraktowało ją strasznie. posłużyła się ich naiwnością i mitami, które sami stworzyli, aby wybić się na pozycję człowieka z godnością - podkreślił.
Trudne losy polskiej emigracji
Zwrócił uwagę, że Mieczysławska bardzo "pasowała" polskiej emigracji, która ją uwielbiała. - To była taka figura czystej matki, która została splugawiona tak jak Polska. Oni byli w strasznej kondycji psychicznej, powstanie (listopadowe - red.) padło, a oni myśleli, że zaraz wrócą do Polski z Francji. Emigranci żyli wtedy jak pariasi - mówił w "Xięgarni".
Jacek Dehnel opowiadał Agacie Passent i Filipowi Łobodzińskiemu nie tylko o pracy nad książką, ale też o "przebóstwieniu" Juliusza Słowackiego.
- Jak Towiański (Andrzej Towiański, polski filozof, wyznawca mesjanistycznej wizji Polski - red.) miał kazanie o tym, że przebóstwieni w anioły emigranci wrócą do Polski już na wiosnę to Juliusz Słowacki poszedł do swojej gospodyni, wymówił mieszkanie i zaczął pakować walizki, bo zaraz będzie jechał przebóstwiony do Polski. To byli ludzie (emigracja - red.) w strasznym stanie psychicznym jako zbiorowość - powiedział Dehnel.
W programie nie zabrakło także najnowszego felietonów Michała Rusinka i Michała Komara.
Program „Xięgarnia” powstaje dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu "Promocja czytelnictwa".
„Xięgarnia”- w każdą sobotę o godz. 18:00 oraz w niedzielę o godz. 02.30
Autor: eos,kło/rzw,ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24