- Moje palce jeszcze nie drżą. W przeciągu półtora roku wykonałem 136 ilustracji do jednej z moich powieści - powiedział Guenter Grass w wywiadzie udzielonym gazecie "La Repubblica". Laureat literackiej nagrody Nobla powtórzył też deklarację, że nie będzie już pisał powieści.
Autor "Trylogii gdańskiej" przyznał w "La Repubblica", że wprawdzie już nie pisze, ale ilustruje swoje książki.
- Mam 86 lat. Nie sądzę bym był w stanie napisać kolejną powieść. 5-6 lat, tyle czasu wymaga przygotowanie materiałów niezbędnych, by rozpocząć pisanie. Mój stan zdrowia nie pozwala na planowanie niczego, co wymaga czasu.
Jak podkreślił w rozmowie z włoską gazetą, spośród trzech pierwszych powieści - "Blaszany bębenek", "Kot i mysz", "Psie lata" - ta ostatnia jest dla niego ważna również ze względu na swoją plastyczność, wizualność. Według Grassa jest pełna obrazów. Powrót do tej powieści to - jak mówi - spojrzenie 50 lat wstecz. - Zobaczyłem tam pisarza relatywnie młodego. Takie spostrzeżenie bardzo mnie rozbawiło - relacjonuje pisarz.
Lata, w których powstała "Trylogia gdańska" to, jak mówi laureat nagrody Nobla, okres przebudzenia języka niemieckiego, okaleczonego przez nazistów. - Nie chciałem pozwolić na potępienie tego języka. Dlatego powstała "Trylogia gdańska".
"Pisarz to nie tylko pisarz, ale także obywatel"
W 2006 roku niemiecki pisarz udzielił wywiadu dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung", w którym przyznał, że był ochotnikiem sił zbrojnych Waffen-SS. To wyznanie wywołało wiele kontrowersji. Podobnie jak wiersz "Co trzeba powiedzieć" opublikowany w 2012 roku przez jeden z niemieckich dzienników. Wyrażone w nim przekonanie, że Izrael jest większym zagrożeniem dla pokoju na świecie niż Iran, wywołało dyskusję, a autor został posądzony o antysemityzm. Izraelskie MSW uznało go za persona non grata i zabroniło wjazdu na teren kraju.
W wywiadzie dla włoskiego dziennika Guenter Grass przyznał, że kontrowersje wokół tego wiersza bardzo go zabolały. Według niego wynikają z niezrozumienia z sensu poezji i myśli, która za nią stoi. - Często bywałem w Izraelu. Jestem przyjacielem i życzliwym krytykiem tego kraju - powiedział.
Noblista jest przekonany, że taki rodzaj aktywności twórczej jest bardzo ważny. - Pisarz to nie tylko pisarz, ale także obywatel. Człowiek swojego czasu i miejsca. Swojego kraju - twierdzi. Mówi też o sobie, że jest pesymistą, który kocha życie, nie oczekując od niego niczego dobrego.
Autor: jl//kdj / Źródło: "La Repubblica"
Źródło zdjęcia głównego: Blaues Sofa (Wikipedia, CC-BY-SA)