Po tym, jak we wtorek dom mody Dior wyrzucił Johna Galliano za antysemityzm i rasizm, cały świat mody zastanawia się czy to koniec kreatora i kto go zastąpi na stanowisku głównego projektanta paryskiej firmy. On przystąpił do kontrataku. Zatrudnił tego samego prawnika, który kiedyś pomógł Kate Moss po kokainowym skandalu. I ogłosił: - Przepraszam za swoje zachowanie.
Światowe media po wczorajszej decyzji wyrzucenia przez Diora brytyjskiego projektanta zareagowały jednakowo. "Spadający gigant" - napisał dziś "WWD". "Upadek geniusza" albo "Galliano obcięła gilotyna" - takie tytuły swoim artykułom dał "Daily Telegraph". "To koniec idola" - uznał "International Herald Tribune".
Zawrzało w całej branży mody, która do tej pory zawsze stała murem za swoimi gwiazdami.
Depresja i uzależnienia
John Galliano też zareagował. - Dla antysemityzmu i rasizmu nie ma miejsca w społeczeństwie. Bardzo przepraszam za swoje słowa i zachowanie – powiedział dziś, jak podaje agencja Reuters.
Jego przyjaciółka, najbardziej wpływowa dziennikarka mody, Suzy Menkes, napisała w "New York Times", że projektant zatrudnił już londyńskiego prawnika Gerrarda Tyrrella z kancelarii adwokackiej Harbottle & Lewis, który reprezentował modelkę Kate Moss w 2005 roku, gdy wybuchł kokainowy skandal z nią w roli głównej. Dzięki jego pomocy Kate wróciła na szczyt z jeszcze większym sukcesem i dziś zarabia więcej niż kiedykolwiek w karierze.
Menkes zdradziła także, że Galliano zdecydował się na kurację odwykową. Jego alkoholizm i uzależnienie od narkotyków to nie tajemnica w modowej branży. Jak napisał francuski dziennik "Liberation", w ostatnim czasie kreator pogrążał się coraz bardziej w depresji i uzależnieniach. Przyczyną była seria przypadków tragicznej śmierci bliskich mu osób, zwłaszcza jego życiowego partnera i najbliższego współpracownika, Stevena Robinsona, który zmarł nagle, w niejasnych okolicznościach, w 2007 roku.
"Galliano przegrał z autodestrukcją. On potrzebuje pomocy. Gdzie byliście, gdy z sezonu na sezon zachowywał się coraz dziwniej: mówił od rzeczy, był pijany, ubrany jak szaleniec? W otoczeniu asystentów, ochroniarzy, rzeczników prasowych i szoferów coraz bardziej był wyizolowany od świata i tracił kontakt z rzeczywistością" - napisała ceniona dziennikarka mody, Hilary Alexander, na łamach "Daily Telegraph".
Świat mody zna podobne przypadki. Marc Jacobs w 2007 roku poszedł na odwyk po tym, jak stracił kontrolę nad swoim uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, krótko potem to samo zrobił Calvin Klein, Yves Saint Laurent regularnie odwiedzał zakłady psychiatryczne i do końca życia nie poradził sobie z narkotykami. W ub.r. cierpiący na depresję Alexander McQueen popełnił samobójstwo.
Czy to koniec geniusza?
Czy to koniec projektanta, który przez ostatnie 15 lat uchodził za geniusza mody?
Świat mody to dziś część show-biznesu i na równi z talentem liczy się rozgłos – projektanci muszą być gwiazdami mediów, by kolekcjom, które tworzą, gwarantować darmową reklamę przeliczaną na miliony dolarów. John Galliano wiedział, jak się to robi: kochał ekscentryczność i prowokacje, ale nigdy wcześniej nie przekroczył niedopuszczalnej granicy.
Do czasu antyżydowskiego skandalu, który wywołał. Wśród najcięższych zarzutów są skargi poszkodowanych, którzy zgłosili się na policję, po tym jak w jednej z paryskich kawiarni pijany Galliano obrzucił ich antysemickimi inwektywami ("Brudne żydowskie gęby, powinniście nie żyć") i agresywnie się zachowywał. Gwoździem do trumny był jednak film wideo, który ktoś nakręcił kilka miesięcy wcześniej w tej samej kawiarni kamerą w telefonie komórkowym, a w poniedziałek ujawnił "The Sun". Widać tam, że kreator krzyczy: "Kocham Hitlera" i wygraża siedzącym obok ludziom: "Osoby jak wy byłyby dzisiaj martwe. Wasze matki i przodkowie byliby wszyscy, k..., zagazowani".
Natalie Portman, która jest Żydówką i gwiazdą współpracującą z Diorem, od lat noszącą sukienki projektu Galliano, zareagowała ostro: - Jestem głęboko wstrząśnięta i oburzona nagraniem, na którym John Galliano wypowiada antysemickie komentarze. Nigdy już nie będę z nim współpracować.
Kto zastapi go u Diora?
Pokaz Christiana Diora odbędzie się w piątek o 14.30 w Muzeum Rodina w Paryżu. Bez Galliano.
Ale czy dwa dni później dojdzie do pokazu kolekcji projektanta dla swojej autorskiej marki Galliano, nie wiadomo. Ona - tak samo, jak Dior - należy do koncernu luksusowych dóbr LVMH Moët Hennessy Louis Vuitton, kontrolowanego przez Bernarda Arnault, który 15 lat temu zatrudnił Galliano, a wczoraj go wyrzucił.
Tymczasem bukmacherzy przyjmują zakłady, kto zastąpi 51-letniego Galliano u Diora. Najczęściej obstawia się Stefano Pilati, który pracuje w domu mody Yves Saint Laurent, oraz Hedi Slimane, który kiedyś tworzył męskie kolekcje dla Dior Homme. Modowe media stawiają głównie na Riccardo Tisci, obecnie w domu mody Givenchy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA