Ukraińskie jury Konkursu Piosenki Eurowizji, które nie przyznało ani jednego punktu polskiemu reprezentantowi Krystianowi Ochmanowi, zostało w niedzielę skrytykowane przez ambasadora Ukrainy w Polsce. Na Twitterze nazwał jurorów "biurokratami". Konkurs w Turynie wygrała ukraińska grupa Kalush Orchestra, której jury z Polski przyznało maksymalną liczbę 12 punktów.
Dyplomata opublikował w niedzielę wpis, w którym odniósł się do głosowania widzów. "Jestem dumny z Ukraińców i Polaków, którzy nawzajem ocenili naszych wykonawców na Eurowizji 2022 najwyższą liczbą, 12 pkt" - napisał. "Głos ludzi zawsze będzie ważniejszy niż ocena kilku biurokratów, którzy weszli do ukraińskiego jury Eurowizji" - dodał.
Mimo braku punktów od jury, głosowanie ukraińskich telewidzów dało polskiej piosence maksymalną liczbę 12 punktów. Ukraina była jedynym krajem, która tak dobrze oceniła występ Krystiana Ochmana, który z piosenką "River" zajął ostatecznie 12. miejsce, otrzymując 151 punktów. Po głosowaniu krajowych jury Polak był na 14. miejscu z 46 punktami. W głosowaniu widzów uzyskał 105 punktów. Ukraińska grupa Kalush Orchestra zdobyła łącznie 631 punktów.
"Nasze zwycięstwo jest wspólne"
Ukraiński minister kultury Ołeksandr Tkaczenko, cytowany przez agencję Ukrinform, odniósł się do decyzji jury swojego kraju zarówno wobec reprezentanta Polski, jak i Litwy, bo oba kraje nie dostały z Kijowa ani jednego punktu. Zwracając się do Polski i Litwy, Tkaczenko oświadczył, że taka ocena "nie odzwierciedla naszej rzeczywistej postawy wobec was, naszych najbliższych przyjaciół w Europie".
Ocenił, że zero punktów dla tych krajów od Ukrainy to "prawdziwy wstyd". "Wasze wsparcie jest nieocenione. Nasza wdzięczność i oddanie dla was są takie same" - zapewnił. "I chociaż konkurs nie jest polityczny, nie chodzi w nim o politykę, to chodzi o przyjaźń, wspólne wartości i ogólne wsparcie na wszystkich polach" - dodał.
Podkreślił, że Ukraina jest "dozgonnie wdzięczna Polakom i Ukraińcom". "Nasze zwycięstwo jest wspólne. Zarówno na Eurowizji i po tym, gdy pokonamy wroga" - podkreślił minister kultury.
Ukraińska jurorka zabiera głos
Głos w tej sprawie zabrała też w mediach społecznościowych Iryna Fedyszyn, która zasiadała w jury Ukrainy. Opublikowała kartę do głosowania pokazując, że przyznała Polakowi za piosenkę "River" 10 punktów, a zatem drugie miejsce. Nie kryła oburzenia ostatecznym rezultatem i dodała, że jest dla niej szokujący.
Fedyszyn przyznała, że sytuacja z Polską jest "nieprzyjemna": nie tylko dla Polski, ale i dla niej osobiście. Dodała, że nie wie, dlaczego jury jej kraju nie dało polskiemu wykonawcy ani jednego punktu. "Choć Eurowizja wciąż jest jak apolityczna rywalizacja, trudno się odwrócić, gdy w twoim kraju jest wojna, a Polska wyciąga do ciebie pomocną dłoń" - oceniła jurorka.
Zaznaczyła, że ma świadomość tego, że za publikację zdjęcia karty może grozić jej grzywna, zaznaczyła jednak, że nie mogła być obojętna.
Źródło: PAP