Na początku marca dyrekcja filharmonii rozwiązała z dyrygentem Michałem Dworzyńskim umowę o pracę. Okazało się jednak, że muzycy nie chcą bez niego występować. Dlatego dyrektor filharmonii Bogdan Tosza musiał z Dworzyńskim podpisać umowę koncertową. W czwartek jednak ją też rozwiązał. Jednocześnie zakazał dyrygentowi wstępu do budynku filharmonii i kontaktu z muzykami.
Przyczyną zakończenia współpracy miało być "nienależyte wypełnianie koncepcji artystycznej" przez Dworzyńskiego. Dyrygent jednak twierdzi, że dyrektor Tosza nie ma kompetencji, żeby to oceniać, a prawdziwą przyczyną była osobista niechęć.
Zakaz wstępu do filharmonii
W piśmie, które w czwartek otrzymał od dyrekcji Filharmonii Dworzyński czytamy: "niniejszym odstępuję od wszystkich (…) umów o dyrygowanie orkiestrą (…). Jednocześnie proszę i zakazuję Panu przebywania oraz wszelkich kontaktów z orkiestrą, chórem i innymi pracownikami Filharmonii (…). Czynię to, jako Dyrektor Naczelny Filharmonii w poczuciu pełnej odpowiedzialności za jej los i byt prawny na przyszłość". Brak jednak jakiegokolwiek uzasadnienia tej decyzji.
Dyrygent nie zamierza się do zakazu stosować: w piątek spotkał się z muzykami na terenie filharmonii, a na sobotę ma wykupiony bilet na koncert.
- Będzie okazja się przekonać, czy dyrektor zamierza egzekwować swój bezprawny zakaz – komentuje jeden z chórzystów. Ponieważ filharmonia jest budynkiem publicznym, to zakaz wstępu można uzyskać tylko drogą sądową. Dworzyński wystosował już do dyrektora filharmonii pismo z prośbą o wskazanie podstawy prawnej tego zakazu.
Miał obiecywać muzykom podwyżki
Jak podaje Radio Kraków, Bogdan Tosza zarzuca Dworzyńskiemu "złożenie obietnic różnym muzykom, że powinni zarabiać więcej", a także udokumentowanie tych ofert pisemnie. Dworzyński oskarżeniom zaprzecza i nie kryje oburzenia.
- To jest zniesławianie mnie, dyrektor używa nieprawdziwych informacji. – stanowczo stwierdza dyrygent. Jak dodaje, Tosza miał mieć mu za złe "zbytnie interesowanie się funkcjonowaniem filharmonii". Jeśli zaś chodzi o kwestię płac w filharmonii, Dworzyński miał wysłać do dyrekcji prośbę o specyficzną symulację.
- Chciałem wiedzieć, o ile większy budżet miałaby mieć filharmonia, żeby pracownicy zarabiali wyższe kwoty. Te liczby tam podałem, wzorowałem się na zarobkach w innych polskich filharmoniach. Nie obiecywałem jednak niczego pracownikom – zapewnia dyrygent.
Dyrygent ma prawa autorskie
Dworzyński jest właścicielem praw autorskich do programu koncertowego filharmonii. Dyrygent zapowiada, że – jeśli dyrektor będzie chciał skorzystać z tego programu – on sam będzie żądał odszkodowania.
- Uprzedziłem o tym dyrektora, ale on bardzo bezproblemowo do tego podchodzi. W końcu to nie on będzie płacił w przypadku tego odszkodowania, tylko filharmonia. – zauważa Dworzyński
Dyrektor Tosza nie był dziś dostępny.
Odwołają dyrektora?
We wtorek zbierze się zarząd województwa małopolskiego. Ma być wtedy omawiana również sytuacja w krakowskiej filharmonii. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, muzycy złożyli petycję za odwołaniem dyrektora Toszy.
- Liczymy na to, ze zarząd przychyli się do naszego wniosku. Po petycja podpisało się ponad 70% pracowników filharmonii – zdradza jeden z chórzystów. Zapowiada też, że muzycy planują podczas sobotniego koncertu wyrazić swój sprzeciw wobec zwolnienia dyrygenta.
Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego potwierdza, że petycja od pracowników Filharmonii wpłynęła, a temat jej dyrektora faktycznie zostanie we wtorek omówiony. Jak jednak zaznacza pracownica biura - nie wiadomo jeszcze, jaki będzie skutek tego spotkania.
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: commons.wikimedia.org / Michał Dworzyński | Lestat (Jan Mehlich)