Wmawiała swoim ofiarom, że jest uzdrowicielką z Medjugorje, że potrafi wyleczyć z chorób i rozmnożyć majątek. Następnie zabierała poszkodowanym wszystkie oszczędności i biżuterię. Na policję zgłaszają się kolejne osoby, które mogły zostać oszukane przez zatrzymaną w Wieliczce 56-latkę.
Jak podawaliśmy w miniony czwartek, kobieta mogła nabrać nawet kilkadziesiąt osób z całej Polski. – Po publikacjach medialnych zgłaszają się do nas kolejne osoby – informuje Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
"Czarowała", "przelewała wodę"
Schemat działania "uzdrowicielki" był prosty. – Kobieta pojawiała się w danej miejscowości, najczęściej na wsi i wypytywała mieszkańców o osoby starsze, samotnie mieszkające, schorowane – tłumaczy Ciarka.
Kobieta miała wmawiać mieszkańcom, że przyjechała z Medjugorie i potrafi uzdrawiać.
- Kiedy już trafiała do danego domu, gdzie ktoś oczekiwał pomocy rozpoczynała "odprawianie czarów" – mówi dalej Ciarka. "Czary" miały polegać między innymi na modlitwie do świętych obrazów i przelewaniu wody. - Gdy złodziejka uśpiła już czujność domowników, polecała im przynieść cała gotówkę i kosztowności. Następnie zawijała je w ręcznik, prześcieradło lub ubrania, a następnie chowała w jakimś miejscu w mieszkaniu, do którego nikt nie mógł zaglądać przez kilka miesięcy. Wszystko po to, aby dobra materialne się rozmnożyły – opisuje działalność 56-latki rzecznik. Jak dodaje, kobieta w chwili nieuwagi domowników zabierała pakunek ze sobą.
Kilkaset tysięcy złotych i biżuteria
W ten sposób, jak podaje policja, kobieta miała "wzbogacić się" o kilkaset tysięcy złotych. Taką kwotę zabezpieczyła u niej policja. – Znaleźliśmy też bardzo dużo złotej biżuterii, najprawdopodobniej pochodzącej z tych kradzieży – relacjonuje Ciarka. Były to między innymi zegarki, pierścionki, łańcuszki i bransoletki.
Rzecznik podkreśla, że policjanci dokładają starań, by jak najszybciej dopasować opisywane przez poszkodowanych utracone dobra do tych, które znaleziono przy 56-latce. - Ta biżuteria to często rodzinne pamiątki poszkodowanych. Staramy się, by wszystko to jak najszybciej wróciło do prawowitych właścicieli – zaznacza Ciarka.
Działała zawsze tak samo
Kobieta dotychczas usłyszała siedem zarzutów kradzieży. Policja nie ukrywa jednak, że sprawa jest rozwojowa. – Z materiałów zebranych w śledztwie wynikało, że osób pokrzywdzonych może być nawet kilkadziesiąt, i to nie tylko z samej Małopolski, ale również z innych województw – wyjaśnia rzecznik policji.
I rzeczywiście – po publikacjach medialnych, opisujących sposób działania "uzdrowicielki" na policję zaczęły zgłaszać się kolejne osoby, które mogły mieć z nią styczność. Jak podaje policja, są to nie tylko mieszkańcy Małopolski, ale tez z województwa lubuskiego, Śląska i Pomorza.
- Okazało się, że sprawczyni nie modyfikowała zbytnio swojego sposobu działania. Dzięki temu pokrzywdzonym łatwiej było rozpoznać w komunikatach „swoją” znachorkę – zaznacza Ciarka.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska Policja