Przed parkiem rozrywki stał samochód, z którego dobiegało skomlenie psa. Turyści wezwali służby. Strażacy łomem otworzyli drzwi auta i wypuścili zwierzę. Właściciel przyznał się do znęcania się nad pupilem.
Zgłoszenie trafiło do policjantów w Zatorze. Opel movano stał na parkingu przed parkiem rozrywki, na odgłosy dobiegające z przestrzeni bagażowej zwrócili uwagę przechodzący turyści. Po chwili skomlenie psa ucichło.
- W związku z podejrzeniem, że psu może grozić niebezpieczeństwo, policjanci podjęli decyzję o siłowym otwarciu pojazdu. Strażacy przy użyciu łomu otwarli tylne drzwi samochodu – zrelacjonowała rzecznik oświęcimskiej policji asp. szt. Małgorzata Jurecka.
Kara dla właściciela
W mocno nagrzanej przestrzeni bagażowej był mały kundelek. - Czworonogiem zajęli się strażacy. Policjanci zaczęli szukać właściciela opla. Po kilkudziesięciu minutach przyszedł na parking, gdzie został poinformowany o wszczęciu wobec niego postępowania z ustawy o ochronie zwierząt. Mężczyzna trafił do zatorskiego komisariatu. Jeszcze tego samego dnia został mu przedstawiony zarzut znęcania nad zwierzęciem. Przyznał się i dobrowolnie poddał karze. Musi zapłacić grzywnę w wysokości sześciu tysięcy złotych – powiedziała Jurecka.
Za takie przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
- Na podziękowania za prawidłową reakcję zasługują Joanna i Tomasz z powiatu piaseczyńskiego. Podejrzewając, że zwierzęciu może grozić niebezpieczeństwo, nie pozostawili go bez pomocy – dodała Małgorzata Jurecka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja