Jechali hondą we czterech, kiedy kierowca stracił panowanie nad samochodem i dachował. – Trzech mężczyzn uciekło, zostawiając rannego kolegę – informują policjanci. Poszkodowanemu pomógł jadący na służbę funkcjonariusz.
Do wypadku doszło w piątek rano na drodze nr 94 między Przeworskiem a Łańcutem (Podkarpacie). - Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewą stronę jezdni, przeciął cztery pasy drogi i wjechał na przydrożne pola, gdzie samochód dachował – relacjonuje Wojciech Gruca, rzecznik prasowy łańcuckiej policji.
Ucieczka i pościg
Obok miejsca wypadku przejeżdżał jadący na służbę policjant z komendy w Rzeszowie. - Funkcjonariusz zauważył trzech mężczyzn oddalających się od samochodu i czwartego, który leżał obok rozbitego pojazdu – podaje Gruca. Policjant udzielił rannemu pierwszej pomocy, po czym ruszył w pościg za uciekającymi. Mężczyźni wsiedli jednak do przejeżdżającego drogą mercedesa.
Policjant nie dał za wygraną i pojechał za mercedesem. Dogonił go i zatrzymał do kontroli. - Z samochodu wysiadł jeden z pasażerów. Nagle mercedes z piskiem opon odjechał. Pozostawiony na jezdni mężczyzna próbował uciekać pieszo, ale został obezwładniony i zatrzymany przez policjanta – informuje dalej rzecznik.
29-latek, według relacji policjanta, był pijany i agresywny. Alkomat wykazał w jego organizmie ponad 1,5 promila. Okazało się, ze to on jest właścicielem rozbitej hondy.
Usłyszeli zarzuty
Policjanci namierzyli i zatrzymali pozostałych uczestników wypadku. Do kierowania pojazdem przyznał się 30-letni mieszkaniec Łańcuta. Oprócz niego i rannego w wypadku mężczyzny, hondą podróżowali jeszcze: 39 i 48-letni mieszkańcy powiatu łańcuckiego.
Wszyscy trzej usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy, grozi im do trzech lat więzienia. - Sprawa ma charakter rozwojowy i nie jest wykluczone, że podejrzani usłyszą dodatkowe zarzuty – zaznacza Gruca.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KPP Łańcut